Przejdź do głównej zawartości

Czytające dziecko:)

 

Jak powiedział kiedyś Albert Einstein „Logika zaprowadzi Cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia może zaprowadzić Cię wszędzie”.


Pamiętajmy o tych słowach w kontekście wychowywania swoich dzieci. Owszem, klocki rozwijają wyobraźnię przestrzenną, puzzle uczą cierpliwości, kolorowanki dokładności, zabawa lalkami ułatwia wchodzenie w relacje międzyludzkie (czasami:D), ale nic nie rozwija wyobraźni bardziej u dziecka niż czytanie.

Pozwólcie więc, by książka towarzyszyła dzieciom od pierwszych dni.

Najpierw będą ją gryzły, śliniły, potem chciały wyrywać kartki. Sama mam w swojej biblioteczce pamiątki po „okresie niemowlęcym” dziewczynek. Książka „ Cień wiatru” z brakującymi stronami, bo Hania je wyrwała, czy wycięte kwadraciki w okładce 3 części przygód o komisarzu Froście (naszego Remika), bo Basia miała akurat nożyczki w ręce..

Czytamy wieczorami, kiedyś głównie ja, czasami bawimy się w podział na role, np.. „Mamo, ja będę czytać Puchatka”, a teraz one bardziej czytają mnie, ewentualnie tacie. Aczkolwiek tata szybko usypia, więc nie jest najlepszym odbiorcą;)

Nie raz też słyszałam: „ mamusiu, my się bawimy”, a Ty idź sobie poczytaj”.

Obserwuje ich zabawy. Są kreatywne, pomysłowe, dziewczynki tworzą przedstawienia i nawet bawiąc się lalkami jest opowiadana historia (ostatnio Harry Potter i cała świta).

Poza tym dzieci wiedzą, co to są smoki i jak wyglądają, że jednorożce to takie konie z rogami, że Kubuś pomimo tego, że jest bardzo głupiutki, to jednak jest kochany przez przyjaciół.

Uczą się więc tolerancji, tego, że inność istnieje i chociaż może nie spotkają w życiu Zgredka, to jednak będą w stanie zaakceptować np. jąkającego się kolegę w klasie.


A co najważniejsze, książki, niezależnie czy czytane dzieciom, czy czytane przez dzieci, wzbogacają ich słownictwo. Uczą tworzenia nowych wyrazów, nawet jak przy niektórych, jak przy usłyszanym wczoraj „hurwa” z ust Barbary, muszę się jednak sporo zastanowić nad ich znaczeniem. A „hurwa” moi drodzy, to nic innego jak roślina, ale gdzie rośnie i jak wygląda, to już muszę pozostawić wyobraźni mojego dziecka;)


i na sam koniec, ostatnia złota myśl, dziecko czytające, to dziecko samodoskonalące się.

Dajmy więc naszym pociechom szansę na rozwój:D

Znajomy kiedyś zapytał mnie, co robię, że moje dzieci chcą czytać. Zapytałam jaką książkę przeczytał ostatnio, a on się tylko roześmiał i skomentował, że nie ma czasu na takie głupoty. A to właśnie te „głupoty” powodują, że dzieci czytają, bo one nas naśladują. Jak widzą mamę, tatę, czy babcię z książką, to same chętnie po nią sięgną, jak widzą dorosłego głównie z komórką w ręce, to też będą chciały mieć dostęp do telefonu… Pokażmy więc dzieciom, że czytanie jest fajne:)






Komentarze

  1. Fajny wpis :) myślę, że jak rodzice zrozumieliby że czytające dziecko to więcej spokoju i ciszy w domu, to by częściej sięgali po książki:))) pozdrawiam twoje małe czytelniczki, z moimi dziećmi będziemy zaglądać do was w poszukiwaniu inspiracji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. w dzisiejszych czasach łatwiej dać dziecku tableta, czy komórkę w ramach świętego spokoju. Moje też czasami się buntują, że nie mają tableta, a inne dzieci tak. Ale pobuntują się, a potem cieszą, jak dostają jakąś książeczkę, więc wiele zależy od konsekwencji rodzica;) zapraszam serdecznie na kolejne wejścia i pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Zaklęte zwierciadło" Ewy Sobieniewskiej

                 Są takie książki, po lekturze których brakuje właściwie słów, by zachęcić innych do ich czytania, a słowa „zachwycające”, „wciągające”, czy „chwytające za serce”, wydają się dość banalne. Najprościej więc będzie napisać, że mają one w sobie magię, taką niezwykłą moc oczarowywania czytelnika od pierwszych słów i sprawiają, że wciągamy się w świat wykreowany przez autora, nie mogąc się od niego oderwać, aż do ostatniej strony. I takie niewątpliwie jest „Zaklęte zwierciadło” Pani Ewy Sobieniewskiej. Wciąga od pierwszego słowa i nie pozwala czytelnikowi oderwać się od kart książki, którą czyta się z zapartym tchem.                Rok 1833, Eufrozyna Bilińska jest zakochana w młodym i przystojnym Polaku. Jej rodzice jednak nie widzą w nim kandydata na męża. Wychowani w duchu patriotycznym nie mogą zrozumieć młodego człowieka, który nie wziął udziału w powstaniu, dlatego wybierają na męża dla córki zasłużonego i majętnego   polskiego arystokratę, bohatera walczącego w obro

"Grając na własną nutę"- Gary Guthman

                   Przy akompaniamencie melodii wygrywanych przez moją starszą córkę, ćwiczącą na zajęcia do szkole muzycznej, czytałam sobie książkę niezwykłą.   Niezwykłą, bo opowiadającą historię życia człowieka nietuzinkowego, urodzonego w amerykańsko- żydowskiej rodzinie, przez lata działającego w Stanach, którego miłość do muzyki i do pięknej kobiety, sprowadziła aż do Polski.   „Grając na własną nutę” Garego Guthmana nie jest typową biografią, mam wrażenie, że autor zdecydował się przed czytelnikiem odsłonić tylko te fakty ze swojego życia, które na niego mocno wpłynęły i ukształtowały go jako kompozytora, trębacza, dyrygenta, pedagoga, czy życiowego partnera. I dobrze, bo dostajemy historię jego życia chronologiczną, ale absolutnie nieprzynudzającą mało istotnymi faktami.                Autor gawędziarskim stylem snuje opowieść zabawną, ciekawą, momentami wzruszającą, a momentami nawet i przerażającą, bo niebezpiecznych przygód w jego życiu nie brakowało. Nie będę Wam zdradza

"Aktoreczka" Barbary Wysoczańskiej

                 Są takie książki, które sprawiają, że trudno jest zebrać myśli. Zachwycające, wciągające i wywołujące cały szereg emocji, a nawet i łez wzruszenia. Takie historie tworzy Pani Barbara Wysoczańska, a każda jest książka to prawdziwa czytelnicza uczta, w której chce się nieprzerwanie brać udział. Jej najnowsza powieść „Aktoreczka” to po prostu potwierdzenie niesamowitego talentu autorki i tej wspaniałej umiejętności przenoszenia czytelnika w czasie. Macie ochotę na podróż w lata pięćdziesiąte dwudziestego wieku? Okres rozkwitu kina i wschodzących gwiazd Hollywood? Gwarantuje Wam, że to będzie niezapomniana przygoda.                Konrad Rogowski, były żołnierz AK, próbuje na nowo ułożyć sobie życie w Nowym Jorku. Cude m udało mu się uciec z Polski, w której ludzie walczący po stronie AK byli prześladowani i często skazywani na śmierć. Wraz z nim w Ameryce przebywa córka Emilia i szwagierka Anna. Konrad, który stracił ojca w Katyniu, pragnie upublicznić zrobione przez