Przejdź do głównej zawartości

"Dom w ogrodach marzeń"- magiczna opowieść o dostawaniu od życia drugiej szansy

 



    Uwielbiam spotkania przypadkowe z książką, które kończą się prawdziwym zauroczeniem jej zawartością i docenieniem kunsztu pisarskiego autora. I tak było w przypadku dzieła Pani Krystyny Zofii Kamieniak.

    „Dom w ogrodach marzeń” to niesamowicie ciepła opowieść o tym, że zawsze trzeba podążać za marzeniami. Opowieść może momentami odrobinę nierealna, ale to jest właśnie piękno literatury. Książka to przecież wytwór czyjejś wyobraźni, a czytelnik może w nią wejść lub nie. Ja weszłam w ten świat i Wam też go gorąco polecam.

Lubię historię z dawnych czasów, tych dalekich i tych nam bliższych, jeszcze bardzie lubię, kiedy pokazują one losy kobiet, ich codzienność i ich niezwykłość. „Dom w ogrodach marzeń” opowiada właśnie o losie jednej z takich cichych bohaterek minionych epok. Odnajdziemy w niej wierne odbicie czasów pierwszych automobili, pensjonatów dla dziewcząt, czy dla starszych pań. Nawet język, którym autorka się posługuje jest odzwierciedleniem ducha tej epoki.

Luiza Swenson, emerytowana nauczycielka, decyduje się zmienić swoje dotychczasowe życie i przenieść do pensjonatu dla kobiet. Marzy jej się przeżycie jeszcze jakiejś przygody na starość. Jej wieloletnia przyjaciółka, a zarazem opiekunka planuje przeprowadzkę do Ameryki wraz ze swoim mężem, a Luiza zdaje sobie sprawę, że bez Karoliny będzie jej ciężko żyć samotnie. Wybiera miejsce, w którym przed laty przebywała jej ciotka Felicja, a to dlatego, że pocztówka, którą kiedyś od niej dostała przedstawia niesamowicie piękny ogród. Ten ogród tak Luizę fascynuje, wręcz przyzywa, że sprzedaje ona swój dotychczasowy dom i przenosi się do pensjonatu dla kobiet. Zostaje niesamowicie ciepło przyjęta zarówno przez dyrektorkę ośrodka- Pannę Edwardę, jej siostrę Sofie, jak i pozostałe pensjonariuszki. Pierwsze dni są dla Luizy niesamowite. Poznaje swoje koleżanki, ich historie, jedne są pannami bez rodziny, inne wdowami, każda z nich natomiast pragnie być postrzegana jako elegancka, dystyngowana dama. Powoli jednak ten poukładany schemat dnia zaczyna być monotonny i nudny. Panna Swenson robi wiele, żeby tej nudy pozbyć. Pisze dużo listów do swojej przyjaciółki Karoliny, pomaga ogrodnikowi pielęgnować oranżerię, spaceruje po parku, cały czas jednak czuje, że czegoś jej brakuje do pełni szczęścia.

Luiza jest zaciekawiona historią pensjonatu, zaginioną córką poprzedniego właściciela, który po zniknięciu dorosłej córki, znalazł malutką dziewczynkę i ją przygarnął. Baraszkuje więc po całym domu, aż w końcu trafia na gabinet dawnego właściciela i na tajemniczą wieżę. Tam odrywa przejście do ogrodu z pocztówki ciotki. I od razu się w nim zakochuje. Starsza Pani nabiera sił, zaczyna lepiej się czuć, a każdą wolną chwilę poświęca na wymykanie się do tajemniczego ogrodu.

Jej szczęście burzy zniknięcie jej najlepszej przyjaciółki. Przypomniawszy sobie, że opowiadała Helenie o pięknym ogrodzie, kiedy ta była chora, udaje się do niego na jej poszukiwania, ale zamiast przyjaciółki znajduje maleńką dziewczynkę. Kim jest to dziecko? Kim tak naprawdę była ciotka Felicja? Co za tajemnie kryje w sobie ten niesamowity ogród? K I czy faktycznie jest on ogrodem z marzeń? Luiza wkracza w miejsce, w którym czas płata figle, jednak, czy dzięki temu Luiza ma szansę na nowe życie? Na miłość?

Oczywiście nie odpowiem Wam na te pytania. Ja zachęcam Was gorąco do znalezienia odpowiedzi na te pytania w czasie lektury książki.

    Mnie książka pochłonęła. Nie znajdziecie w niej szybkich zwrotów akcji, wartkich dialogów, czy namiętnych scen erotycznych. Ale gwarantuje, że poczujecie odrobinę magii, nadziei i miłości. Frances Burnet napisała „Tajemniczy ogród” dla dzieci. „Dom w ogrodach marzeń” to taki jego odpowiednik, tylko w wersji dla dorosłych. A ja mam nadzieję, że jeszcze spotkamy się z twórczością Pani Krystyny Kamieniak. Bo potrzebujemy na naszym rynku wydawniczym takich ciepłych i magicznych opowieści.




Komentarze

  1. Jest parę minut po dwunastej w nocy, kiedy czytam te słowa. Dziękuję za piękną relację, sama lepiej bym tego nie ujęła. Zrozumiała Pani moje bohaterki bardzo dobrze, to mnie uszczęśliwia, mam nadzieję, że inni czytelnicy też je zrozumieją, to dla mnie bardzo ważne. Pisanie jest dla mnie wielkim szczęściem, a dzielenie się tym jeszcze większym. Bardzo chciałam, aby to Pani przeczytała moją powieść i intuicja mnie nie zawiodła. Dobranoc, Krystyna Kamieniak

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja sobie dopisuję książkę do listy :) tak opisana że chce się przeczytać!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Zaklęte zwierciadło" Ewy Sobieniewskiej

                 Są takie książki, po lekturze których brakuje właściwie słów, by zachęcić innych do ich czytania, a słowa „zachwycające”, „wciągające”, czy „chwytające za serce”, wydają się dość banalne. Najprościej więc będzie napisać, że mają one w sobie magię, taką niezwykłą moc oczarowywania czytelnika od pierwszych słów i sprawiają, że wciągamy się w świat wykreowany przez autora, nie mogąc się od niego oderwać, aż do ostatniej strony. I takie niewątpliwie jest „Zaklęte zwierciadło” Pani Ewy Sobieniewskiej. Wciąga od pierwszego słowa i nie pozwala czytelnikowi oderwać się od kart książki, którą czyta się z zapartym tchem.                Rok 1833, Eufrozyna Bilińska jest zakochana w młodym i przystojnym Polaku. Jej rodzice jednak nie widzą w nim kandydata na męża. Wychowani w duchu patriotycznym nie mogą zrozumieć młodego człowieka, który nie wziął udziału w powstaniu, dlatego wybierają na męża dla córki zasłużonego i majętnego   polskiego arystokratę, bohatera walczącego w obro

"Grając na własną nutę"- Gary Guthman

                   Przy akompaniamencie melodii wygrywanych przez moją starszą córkę, ćwiczącą na zajęcia do szkole muzycznej, czytałam sobie książkę niezwykłą.   Niezwykłą, bo opowiadającą historię życia człowieka nietuzinkowego, urodzonego w amerykańsko- żydowskiej rodzinie, przez lata działającego w Stanach, którego miłość do muzyki i do pięknej kobiety, sprowadziła aż do Polski.   „Grając na własną nutę” Garego Guthmana nie jest typową biografią, mam wrażenie, że autor zdecydował się przed czytelnikiem odsłonić tylko te fakty ze swojego życia, które na niego mocno wpłynęły i ukształtowały go jako kompozytora, trębacza, dyrygenta, pedagoga, czy życiowego partnera. I dobrze, bo dostajemy historię jego życia chronologiczną, ale absolutnie nieprzynudzającą mało istotnymi faktami.                Autor gawędziarskim stylem snuje opowieść zabawną, ciekawą, momentami wzruszającą, a momentami nawet i przerażającą, bo niebezpiecznych przygód w jego życiu nie brakowało. Nie będę Wam zdradza

"Aktoreczka" Barbary Wysoczańskiej

                 Są takie książki, które sprawiają, że trudno jest zebrać myśli. Zachwycające, wciągające i wywołujące cały szereg emocji, a nawet i łez wzruszenia. Takie historie tworzy Pani Barbara Wysoczańska, a każda jest książka to prawdziwa czytelnicza uczta, w której chce się nieprzerwanie brać udział. Jej najnowsza powieść „Aktoreczka” to po prostu potwierdzenie niesamowitego talentu autorki i tej wspaniałej umiejętności przenoszenia czytelnika w czasie. Macie ochotę na podróż w lata pięćdziesiąte dwudziestego wieku? Okres rozkwitu kina i wschodzących gwiazd Hollywood? Gwarantuje Wam, że to będzie niezapomniana przygoda.                Konrad Rogowski, były żołnierz AK, próbuje na nowo ułożyć sobie życie w Nowym Jorku. Cude m udało mu się uciec z Polski, w której ludzie walczący po stronie AK byli prześladowani i często skazywani na śmierć. Wraz z nim w Ameryce przebywa córka Emilia i szwagierka Anna. Konrad, który stracił ojca w Katyniu, pragnie upublicznić zrobione przez