Przejdź do głównej zawartości

Historia przyszłości według Michała Urbańczyka

 

            Jak na prawdziwego mola książkowego przystało sięgam po praktycznie każdy rodzaj książki. Mam też oczywiście swoich ulubionych autorów, ale nie ograniczam się do nich, staram się poszerzać swoje horyzonty czytelnicze, licząc na jakieś nowe odkrycie. Książka nieznanego autora musi mnie czymś do siebie przyciągnąć. Czasami jest to opis z tyłu książki, czasami okładka. Kiedy w moje ręce trafiła „Historia przyszłości koronowirus” Michała Urbańczyka stwierdziłam, że muszę zacząć ją czytać dla zaspokojenia ciekawości, na zasadzie, co więcej można napisać na temat covida. Wzięłam książkę do ręki, zobaczyłam, że gatunek science-fiction, no jakby nie było kojarzący się z Lemem głównie w moim przypadku. Od razu pomyślałam o Pilocie Pirxie, który do moich ulubionych bohaterów literackich nie należał, ale wtedy rzuciłam okiem na krótki opis o autorze. Ciekawy życiorys, niebanalna pasja no i rocznik 1984, czyli ten najlepszy, bo mój, to wszystko mnie przekonało do sięgnięcia po książkę.

I mój zmysł czytelniczy mnie nie zawiódł, ta książka to prawdziwa rewelacja, wciągająca, z fantastycznie stworzoną fabułą i akcją, która wręcz pochłania. Momentami jest nawet dość mocno przerażająco, więc dla mnie ta książka to takie science-fiction na pograniczu z horrorem jednak.

            Na początku 2022 roku wybucha pandemia koronawirusa. Harold Iwanov, utalentowany tatuażysta z przerażeniem obserwuje zmiany zachodzące w swoim kraju. Polska, rządzona przez dwóch braci Kaczora i Fryzyka (gratulacje dla pomysłowości autora tutaj!) zdecydowanie nie umie radzić sobie z pandemią. Rzeczywistość staje się coraz trudniejsza do zniesienia dla Harolda. Są długie kolejki w sklepach, zwłaszcza w Stonce, wszędzie brakuje podstawowych towarów, a nawet mają miejsce zamieszki. W tym czasie dzwoni do Harolda Alicja, z którą miał przelotny romans jakiś czas temu. Okazuje się, że dziewczyna jest z nim w ciąży. Nie zastanawiając się zbyt długo Harold, zamyka swoje studio tatuażu i organizuje swoją „wywózkę” z Polski do Irlandii, gdzie przebywa Alicja. Musi opuszczać kraj nieoficjalnie, w kabinie jednej z ciężarówek. W czasie drogi orientuje się, że jego komórka, naprawiana przez znajomego Jaszczura, znającego wszystkie nowinki techniczne, zyskuje nową aplikację. Apka ta jest w stanie pokazać, czy w pobliżu znajduje się wirus. Droga nie jest łatwa, kierowca tira broniąc się przez zakażonymi imigrantami koczującymi przy przejściu przy Pas de Calais jest zmuszony przejechać wielu z nich. W końcu Haroldowi udaje się dotrzeć do Irlandii. Alicja niezmiernie cieszy się na jego widok. Niestety mieszkająca w obskurnym mieszkanku ciężarna dziewczyna ma depresję. Młodzi rozpoczynają wspólne mieszkanie, ale nie jest im łatwo. Nagle w ich okolicy zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Coraz więcej słyszy się o przypadkach ozdrowieńców, którzy umierają. Będąc na kontroli u ginekologa oboje są świadkiem śmierci kobiety, z której przełyku wychodzi dziwna larwa. Stwór opluwa Harolda, chłopak nie może dojść do siebie przez wiele godzin. Okazuje się, że covid wywołuje znacznie gorsze objawy niż typowy kaszel i gorączka. Coraz więcej ludzi umiera po „wykluciu” się z ich gardeł tajemniczych stworzeń. Harold postanawia za wszelką cenę ratować siebie i matkę swojego dziecka. Czy nowoczesna technologia przypadkowo znaleziona w nowoczesnym stroju pomoże mu uratować ich życie? Kto lub co kryje się tak naprawdę za tą straszną pandemią opanowującą cały świat? Apokalipsa nadchodzi, czy bohater i ludzkość będą w stanie ją powstrzymać?

            Niesamowicie wciągająca, momentami mocno realistyczna książka, pokazuje nam, co może się wydarzyć, jeżeli nie spróbujemy się skupić na tym, co dla nas najważniejsze i jak bardzo technologia może szkodzić, jeżeli będzie wykorzystywana do niewłaściwych celów. Wielbiciele science- fiction będą nią zachwyceni, ale ja polecam ją naprawdę wszystkim lubiącym literaturę trzymającą w napięciu, z ciekawą fabułą, bo autor ma naprawdę świetną wyobraźnię.




Tytuł: Historia przyszłości Koronawirus
autor: Michał Urbańczyk
gatunek: science-fiction
liczba stron: 416 
Wydawnictwo:Novae Res


@wydawnictwo_novaeres

#novaeres#wydawnictwonovaeres #zaczytani

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Zaklęte zwierciadło" Ewy Sobieniewskiej

                 Są takie książki, po lekturze których brakuje właściwie słów, by zachęcić innych do ich czytania, a słowa „zachwycające”, „wciągające”, czy „chwytające za serce”, wydają się dość banalne. Najprościej więc będzie napisać, że mają one w sobie magię, taką niezwykłą moc oczarowywania czytelnika od pierwszych słów i sprawiają, że wciągamy się w świat wykreowany przez autora, nie mogąc się od niego oderwać, aż do ostatniej strony. I takie niewątpliwie jest „Zaklęte zwierciadło” Pani Ewy Sobieniewskiej. Wciąga od pierwszego słowa i nie pozwala czytelnikowi oderwać się od kart książki, którą czyta się z zapartym tchem.                Rok 1833, Eufrozyna Bilińska jest zakochana w młodym i przystojnym Polaku. Jej rodzice jednak nie widzą w nim kandydata na męża. Wychowani w duchu patriotycznym nie mogą zrozumieć młodego człowieka, który nie wziął udziału w powstaniu, dlatego wybierają na męża dla córki zasłużonego i majętnego   polskiego arystokratę, bohatera walczącego w obro

"Grając na własną nutę"- Gary Guthman

                   Przy akompaniamencie melodii wygrywanych przez moją starszą córkę, ćwiczącą na zajęcia do szkole muzycznej, czytałam sobie książkę niezwykłą.   Niezwykłą, bo opowiadającą historię życia człowieka nietuzinkowego, urodzonego w amerykańsko- żydowskiej rodzinie, przez lata działającego w Stanach, którego miłość do muzyki i do pięknej kobiety, sprowadziła aż do Polski.   „Grając na własną nutę” Garego Guthmana nie jest typową biografią, mam wrażenie, że autor zdecydował się przed czytelnikiem odsłonić tylko te fakty ze swojego życia, które na niego mocno wpłynęły i ukształtowały go jako kompozytora, trębacza, dyrygenta, pedagoga, czy życiowego partnera. I dobrze, bo dostajemy historię jego życia chronologiczną, ale absolutnie nieprzynudzającą mało istotnymi faktami.                Autor gawędziarskim stylem snuje opowieść zabawną, ciekawą, momentami wzruszającą, a momentami nawet i przerażającą, bo niebezpiecznych przygód w jego życiu nie brakowało. Nie będę Wam zdradza

"Aktoreczka" Barbary Wysoczańskiej

                 Są takie książki, które sprawiają, że trudno jest zebrać myśli. Zachwycające, wciągające i wywołujące cały szereg emocji, a nawet i łez wzruszenia. Takie historie tworzy Pani Barbara Wysoczańska, a każda jest książka to prawdziwa czytelnicza uczta, w której chce się nieprzerwanie brać udział. Jej najnowsza powieść „Aktoreczka” to po prostu potwierdzenie niesamowitego talentu autorki i tej wspaniałej umiejętności przenoszenia czytelnika w czasie. Macie ochotę na podróż w lata pięćdziesiąte dwudziestego wieku? Okres rozkwitu kina i wschodzących gwiazd Hollywood? Gwarantuje Wam, że to będzie niezapomniana przygoda.                Konrad Rogowski, były żołnierz AK, próbuje na nowo ułożyć sobie życie w Nowym Jorku. Cude m udało mu się uciec z Polski, w której ludzie walczący po stronie AK byli prześladowani i często skazywani na śmierć. Wraz z nim w Ameryce przebywa córka Emilia i szwagierka Anna. Konrad, który stracił ojca w Katyniu, pragnie upublicznić zrobione przez