Przejdź do głównej zawartości

W literackiej podróży na Nowy Kontynent- "Błękitne imperium" Adriana Biesiady

     

            Czasami człowiek potrzebuje takiej totalnej odskoczni od rzeczywistości. I znowuż literatura może nam jej dostarczyć, dlatego czytanie jest takie piękne i wciągające. Pojęcie odskoczni jest oczywiście dość szerokie, dla mnie oznacza jednak z reguły wkroczenie w świat stworzony w czyjejś wyobraźni, mało rzeczywisty, w którym to autor daje całkowity upust swojej kreatywności literackiej. Niewątpliwie fantasy jest tutaj gatunkiem najbardziej umożliwiającym autorowi puszczenie wodzów fantazji. I dlatego tak lubię książki z tego obszaru. To co mnie niesamowicie cieszy, to to, że nasz polski rynek, oprócz Sapkowskiego, Ziemiańskiego, czy Filipiuka, może naprawdę pochwalić się wieloma świetnymi autorami. I do nich niewątpliwie należy zaliczyć Adriana Biesiadę. W swoje książce „Błękitne imperium” stworzył świat, który wciąga czytelnika od pierwszych stron.  

             Stary kontynent jest tylko wspomnieniem dla ludzi i elfów, którzy musieli uciekać z ziemi przed tajemniczą Hordą. na Nowy Kontynent i zbudowali nowy świat. Mija 920 lat od tych wydarzeń, pamięć jednak o nich nie ginie, historia jest skrupulatnie przekazywana z pokolenia na pokolenie. Nowy kontynent jest chroniony przed atakiem złym mocy magią czterech zakonów władających czterema żywiołami. Ludzie żyją zgodnie obok elfów, aczkolwiek wielu z nich pamięta wojny wywoływane na nowej ziemi pomiędzy tymi dwoma nacjami. Młody król Atlantiksu, Maximilian, decyduje się wysłać swojego brata księcia Niemira do królestwa Tolgerii, zamieszkiwanym przed elfy. Wizyta ta ma podkreślić istotę zawartego pokoju z elfim narodem. Towarzyszy mu profesor Rouan, który darzy młodego księcia ojcowską wręcz miłością. Ma go za mądrego i rozważnego człowieka i w jego opinii, to właśnie Niemir powinien władać królestwem, zamiast porywczego Maximiliana. Niestety podróż nie przebiega zgodnie z planem. Młodego księcia zaczynają dręczyć koszmary. Ma wrażenie, że ktoś w nieznanym języku próbuje mu przekazać ważne informacje. Eskorta księcia napotyka też na dziwne stworzenia. Ghule, jak określa je profesor, to niebezpieczne potwory, zamieszkujące góry, co więc skłoniło je do zejścia z nich i grasowania w ludzkich domostwach? W potyczce z nimi kilku żołnierzy traci życie, a książę jest świadkiem przeobrażenia się jednego z wieśniaków w tego niebezpiecznego stwora. Kiedy udaje całej ekipie dotrzeć do jednego z większych miast w królestwie, w wyniku tajemniczych pożarów ginie sporo jego mieszkańców. Ludzie zaczynają podejrzewać magów z zakonu ognia o niebezpieczne działania. Pomimo tych wszystkich wydarzeń, młody książę decyduje się kontynuować swoją misję.Tymczasem Rada Zakonu Magów Ognia decyduje się wysłać swoich szpiegów do królestwa Atlantiks, ponieważ podejrzewają, że młody Maximilian coś knuje. Małżeństwo Velior i Ailla, wraz z Trevedickiem udają się w długą podróż. Tajemnicze wizje, których doświadczają, są zapowiedzią czegoś okropnego, nie umieją jednak wyciągnąć za wiele z tych skrawków wizji. Kto tak naprawdę stoi za rozpoczynającym się w całym królestwie szaleństwie? Czy Nemir dojdzie do celu i uda mu się wykonać swoją misję? Jak potoczą się losy trzech Magów z zakonu Magów Ognia? I czy ludzkość po raz kolejny uchroni się od zakłady?

            Musicie oczywiście sami znaleźć odpowiedzi na te pytania. Ja mogę jedynie zdradzić, że to zaledwie część pierwsza, także czekam na kolejną, licząc na poznanie prawdy. „Błękitne Imperium” to wciągająca fabuła i wartka, nieprzewidywalna akcja, ale autor przemyca w tej książce swoje poczucie humoru, takie lekko sarkastyczne, które uwielbiam i które sprawia, że postacie, mające swoje grzeszki i słabości są nam zdecydowanie bliższe, niż nieskalani królowie, czy posągowe księżniczki. Oczywiście każda z postaci jest dobrze zarysowana, ciekawa, ma swoją historię, więc kolejny plus dla autora. Nie jestem jakąś fanatyczką książek z tego gatunku, ale naprawdę lektura „Błękitnego imperium” pozwoliła mi na odpłynięcie i wejście w świat Nowego Kontynentu. I wy też sobie na to pozwólcie;)



Błękitne Imperium

Adrian Biesiada

Wydawnictwo Novae Res

fantasy

Liczba stron: 348


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Zaklęte zwierciadło" Ewy Sobieniewskiej

                 Są takie książki, po lekturze których brakuje właściwie słów, by zachęcić innych do ich czytania, a słowa „zachwycające”, „wciągające”, czy „chwytające za serce”, wydają się dość banalne. Najprościej więc będzie napisać, że mają one w sobie magię, taką niezwykłą moc oczarowywania czytelnika od pierwszych słów i sprawiają, że wciągamy się w świat wykreowany przez autora, nie mogąc się od niego oderwać, aż do ostatniej strony. I takie niewątpliwie jest „Zaklęte zwierciadło” Pani Ewy Sobieniewskiej. Wciąga od pierwszego słowa i nie pozwala czytelnikowi oderwać się od kart książki, którą czyta się z zapartym tchem.                Rok 1833, Eufrozyna Bilińska jest zakochana w młodym i przystojnym Polaku. Jej rodzice jednak nie widzą w nim kandydata na męża. Wychowani w duchu patriotycznym nie mogą zrozumieć młodego człowieka, który nie wziął udziału w powstaniu, dlatego wybierają na męża dla córki zasłużonego i majętnego   polskiego arystokratę, bohatera walczącego w obro

"Grając na własną nutę"- Gary Guthman

                   Przy akompaniamencie melodii wygrywanych przez moją starszą córkę, ćwiczącą na zajęcia do szkole muzycznej, czytałam sobie książkę niezwykłą.   Niezwykłą, bo opowiadającą historię życia człowieka nietuzinkowego, urodzonego w amerykańsko- żydowskiej rodzinie, przez lata działającego w Stanach, którego miłość do muzyki i do pięknej kobiety, sprowadziła aż do Polski.   „Grając na własną nutę” Garego Guthmana nie jest typową biografią, mam wrażenie, że autor zdecydował się przed czytelnikiem odsłonić tylko te fakty ze swojego życia, które na niego mocno wpłynęły i ukształtowały go jako kompozytora, trębacza, dyrygenta, pedagoga, czy życiowego partnera. I dobrze, bo dostajemy historię jego życia chronologiczną, ale absolutnie nieprzynudzającą mało istotnymi faktami.                Autor gawędziarskim stylem snuje opowieść zabawną, ciekawą, momentami wzruszającą, a momentami nawet i przerażającą, bo niebezpiecznych przygód w jego życiu nie brakowało. Nie będę Wam zdradza

"Incognito" Pauliny Świst

                 Raczej unikam jak ognia wszelkich erotyków współczesnych, nie bawią mnie one zbytnio, ale książki Pauliny Świst po prostu uwielbiam i sięgam po nie w ciemno od jej debiutu parę lat temu „Prokuratorem”.   Bo chociaż erotyka odgrywa w jej książkach sporą rolę, to jednak najważniejsza jest fabuła, a ta z reguły jest tak wciągająca i pogmatwana, że nie da się oderwać od lektury. Jej najnowsza powieść „Incognito” nie zawodzi. Jest wartka akcja, ciekawa fabuła, zagadka kryminalna do rozwiązania i unoszące się w powietrzu napięcie erotyczne między dwójką głównych bohaterów, a nawet i trójką, a więc idealna lektura na leżaczek, czy wieczór przy winku 😊                Artur Cienowski jest znanym prokuratorem, chociaż jego cięty język i niekonwencjonalne metody działania nie zawsze spotykają się z uznaniem przełożonych. Mężczyzna jednak jest gotowy na wiele by złapać przestępcę. Jego najlepszą przyjaciółką jest Anna Sawicka, pisząca do kobiecej gazety, ale też i wzięta dzienn