Przejdź do głównej zawartości

Zło przybiera różne oblicza- "Zabójca znika w mroku" Piotra Krynickiego

 


             Po lekturze debiutującego książką „Zabójca znika w mroku” Piotra Krynickiego, śmiało mogę stwierdzić, że jest to autor, którego twórczość będę śledzić z zapartym tchem. Oczywiście, że nasz rynek polski, czy zagraniczny jest pełen kryminałów, thrillerów i książek sensacyjnych, mamy więc w czym wybierać i uważam, że polscy autorzy są na bardzo wysokim poziomie. Jednak Pan Krynicki stworzył książkę, której motywem przewodnim wcale nie są zabójstwa, ale odwieczne dylematy związane z cienką granicą pomiędzy dobrem a złem, ze światem, który nie dla każdego jest czarno- biały. Autor dodatkowo uruchamia w nas rozważania nad pojęciem moralności i słuszności karania śmiercią tych co na nią zasługują, według zasady oko za oko… Motyw na pewno znany wielbicielom kryminałów, dla mnie jednak ta książka jest o wiele bardziej głęboka psychologicznie niż opowieść o zabijającym złoczyńców Dexterze z książek Jeffa Lindsay.

            Jan Libertowski, skromny warszawski urzędnik, wiedzie bardzo ustabilizowane, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, życie. Ma mieszkanie, nie musi spłacać kredytu, zarabia adekwatnie do stopnia przemęczania się w pracy, ma nawet dobrego kolegę Konrada. Nie ma jednak żadnej partnerki i ma ogólnie problemy z nawiązywaniem relacji z płcią przeciwną. Być może jest to rezultat jego specyficznej filozofii życiowej, wynikającej z traumatycznych przeżyć w dzieciństwie, a być może za bardzo skupia się się na tajnym planie, który realizuje ukradkiem, więc nie chce tracić czasu na relacje z kobietami.

Tymczasem Warszawę nawiedza seria brutalnych morderstw. Ludzie giną od serii kul wystrzelonych z różnych pistoletów, wszystkie one jednak pochodzą ze skradzionej policji broni. Przy każdym ciele morderca porzuca kolejny pistolet. Komisarz Sara Heinz, prowadząca śledztwo, znajduje wspólny mianownik łączący ofiary. Ginie między innymi matka wypożyczająca swoje małe dzieci pedofilom, ksiądz wykorzystujący ministrantów i osiedlowy chuligan zastraszający i bijący dzieci. Każda z tych osób nie była notowana, ani oskarżona, chociaż wpadały na nich skargi na policję. Nigdy jednak nie udawało się udowodnić im winy. Ekipa Sary od razu tworzy portret psychologiczny ewentualnego zabójcy, wskazując na osobę pokrzywdzoną w dzieciństwie, będącą ofiarą przemocy domowej. Jan wydaje się więc idealnym kandydatem na wymierzającego sprawiedliwość, w swoim tego słowa rozumieniu, mściciela pokrzywdzonych. Czy jednak na pewno?

            Wciągająca od pierwszych stron, niesamowicie fascynująca fabuła to tylko jeden z licznych atutów tej książki. Autor porusza w niej bardzo wiele problemów dręczących nasz świat. Poczucie pustki wśród młodych, robiących karierę ludzi, problemy z nawiązywaniem relacji, no i ten najważniejszy problem przemocy domowej i krzywdzenia dzieci przez osoby z ich najbliższego otoczenia. Jego bohaterowie, naznaczeni wieloma traumami próbują walczyć, z różnym skutkiem, ze spustoszeniem emocjonowanym, wyrządzonym przez drugiego człowieka. I gwarantuje Wam, że ciężko będzie współczuć ofiarom, ja nie umiałam tego zrobić… Autor sprawia, że zaczynamy się nawet zastanawiać, jak daleko może posunąć się człowiek, by ukarać tych, którym ta kara się należy…i czy reguła „oko za oko” powinna mieć prawo bytu, czy jednak zło zawsze rodzi zło.. Tak wiele skrajnych emocji towarzyszyło mi w trakcie lektury, że dalej nie wiem, jak mam na to wszystko patrzeć. Bo co tak naprawdę powinno być nazywane dobrem, a co złem? Czy uda Wam się znaleźć odpowiedź na to pytanie? Koniecznie przekonajcie się sami sięgając po „Zabójca znika w mroku” Piotra Krynickiego. I zapamiętajcie to nazwisko, bo coś czuje, że to dopiero początek wspaniałej przygody czytelniczej z tym autorem.  


Piotr Krynicki

Zabójca znika w mroku

kryminał, sensacja

liczba stron: 390

Wydawnictwo Novae Res




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Zaklęte zwierciadło" Ewy Sobieniewskiej

                 Są takie książki, po lekturze których brakuje właściwie słów, by zachęcić innych do ich czytania, a słowa „zachwycające”, „wciągające”, czy „chwytające za serce”, wydają się dość banalne. Najprościej więc będzie napisać, że mają one w sobie magię, taką niezwykłą moc oczarowywania czytelnika od pierwszych słów i sprawiają, że wciągamy się w świat wykreowany przez autora, nie mogąc się od niego oderwać, aż do ostatniej strony. I takie niewątpliwie jest „Zaklęte zwierciadło” Pani Ewy Sobieniewskiej. Wciąga od pierwszego słowa i nie pozwala czytelnikowi oderwać się od kart książki, którą czyta się z zapartym tchem.                Rok 1833, Eufrozyna Bilińska jest zakochana w młodym i przystojnym Polaku. Jej rodzice jednak nie widzą w nim kandydata na męża. Wychowani w duchu patriotycznym nie mogą zrozumieć młodego człowieka, który nie wziął udziału w powstaniu, dlatego wybierają na męża dla córki zasłużonego i majętnego   polskiego arystokratę, bohatera walczącego w obro

"Grając na własną nutę"- Gary Guthman

                   Przy akompaniamencie melodii wygrywanych przez moją starszą córkę, ćwiczącą na zajęcia do szkole muzycznej, czytałam sobie książkę niezwykłą.   Niezwykłą, bo opowiadającą historię życia człowieka nietuzinkowego, urodzonego w amerykańsko- żydowskiej rodzinie, przez lata działającego w Stanach, którego miłość do muzyki i do pięknej kobiety, sprowadziła aż do Polski.   „Grając na własną nutę” Garego Guthmana nie jest typową biografią, mam wrażenie, że autor zdecydował się przed czytelnikiem odsłonić tylko te fakty ze swojego życia, które na niego mocno wpłynęły i ukształtowały go jako kompozytora, trębacza, dyrygenta, pedagoga, czy życiowego partnera. I dobrze, bo dostajemy historię jego życia chronologiczną, ale absolutnie nieprzynudzającą mało istotnymi faktami.                Autor gawędziarskim stylem snuje opowieść zabawną, ciekawą, momentami wzruszającą, a momentami nawet i przerażającą, bo niebezpiecznych przygód w jego życiu nie brakowało. Nie będę Wam zdradza

"Incognito" Pauliny Świst

                 Raczej unikam jak ognia wszelkich erotyków współczesnych, nie bawią mnie one zbytnio, ale książki Pauliny Świst po prostu uwielbiam i sięgam po nie w ciemno od jej debiutu parę lat temu „Prokuratorem”.   Bo chociaż erotyka odgrywa w jej książkach sporą rolę, to jednak najważniejsza jest fabuła, a ta z reguły jest tak wciągająca i pogmatwana, że nie da się oderwać od lektury. Jej najnowsza powieść „Incognito” nie zawodzi. Jest wartka akcja, ciekawa fabuła, zagadka kryminalna do rozwiązania i unoszące się w powietrzu napięcie erotyczne między dwójką głównych bohaterów, a nawet i trójką, a więc idealna lektura na leżaczek, czy wieczór przy winku 😊                Artur Cienowski jest znanym prokuratorem, chociaż jego cięty język i niekonwencjonalne metody działania nie zawsze spotykają się z uznaniem przełożonych. Mężczyzna jednak jest gotowy na wiele by złapać przestępcę. Jego najlepszą przyjaciółką jest Anna Sawicka, pisząca do kobiecej gazety, ale też i wzięta dzienn