Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo wyczekiwałam kolejnej książki Katarzyny Bereniki Miszczuk i na szczęście wreszcie pojawiła się „Gniewa”, dzięki której znowu przenosimy się do pełnych magii i tajemnic Bielin. Każda książka Pani Miszczuk to niesamowita uczta czytelnicza, „Gniewa” udowadnia, że autorka nie zwalnia tempa, jest w znakomitej formie piśmienniczej i absolutnie nie widać, żeby proces tworzenia książki „był burzliwy”, o czym wspomina autorka w Podziękowaniach na końcu książki.
„Gniewa” to kontynuacja przygód Baby Jagi, która to opowiada swojej wnuczce Gosi, znanej nam wszystkim z cyklu o Kwiecie Paproci, o swoich pierwszych latach pracy jako Szeptucha w Bielinach. Miejscowa społeczność ją akceptuje, Jarogniewa ma sporo klientów. Do najczęściej ją odwiedzających pań, należy młoda Ludomiła, która prosi o specyfiki miłosne, dzięki którym rozkocha w sobie ukochanego mężczyznę. Młoda szeptucha spotyka się też z bogiem ognia- Swarożycem, który to wspomina jej o tajemnym zadaniu jakie ma dla niej do wykonania. Wdaje się z nim nawet w relacje wykraczające poza schemat bóg-wierna służka. Ogólnie jednak czuje się znudzona tą spokojną stabilizacją i monotonią życia. I nagle, kilka dni po Nocy Kupały zostaje znalezione ciało kobiety. Jarogniewa dowiaduje się, że jest to Ludomiła, dla której sporządzała tajemną miksturę miłosną. Przestraszona, że to jej specyfik mógł się przyczynić do śmierci kobiety, zaczyna prowadzić śledztwo na własną rękę. Rodzina zmarłej jest jej jednak niechętna, miejscowi też zaczynają dziwnie na nią spoglądać, a do tego wszystkiego kapłan Mszczuj prosi ją o udawanie jego narzeczonej… Chce przekonać swoich rodziców, że kandydatka na żonę, którą oni dla niego wybrali, nie jest dla niego odpowiednia. Jaga, mając dobre serce, zgadza się na jego propozycję, ale wplątuje się przy tym w spore tarapaty miłosne. Musi więc nie tylko rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci, jak się okazuje, rozwiązłej Ludomiły, ale także wyplątać się z dziwnej relacji z kapłanem Mszczujem. Czemu w takim razie wyląduje na ślubnym kobiercu? I z kim? Bo dziwnym trafem w Bielinach pojawi się dawny ukochany Jagi, gotowy o nią walczyć. Czy Jaga poradzi sobie ze śledztwem i poukłada swoje życie uczuciowe? Czy bogowie będą jej sprzyjać?
Ta przezabawna, pełna rewelacyjnych scen komicznych, anegdot i sarkazmu książka porwie was od pierwszej strony. Do tego autorka rewelacyjnie, zresztą jak zawsze, wprowadza nas w świat dawnych wierzeń i starych słowiańskich bogów. Pokazując, że nasze lokalne, pradawne wierzenia są niesamowicie ciekawe, zabobony i dawne zwyczaje fascynujące, a upiry, strzygi, wampiry i inne potwory może i są straszne i śmiertelnie niebezpieczne, ale szeptucha poradzić sobie z nimi potrafi:) Prawdziwe mistrzostwo polega jednak na takim naturalnym połączeniu ze sobą dwóch światów, tego nam znanego realnego z tym pradawnym, opartym na wierze w wielu bogów. Bohaterka, pomimo wielu nierealnych przygód, zachowuje się jak typowa kobieta. Robi karierę, planuje swoją ścieżkę zawodową i nią podąża, a dodatkowo ulega różnym namiętnościom i emocjom, które ją czasami odciągają od przygotowanych już planów. Autorka pisze z niesamowitym wdziękiem, taką wrodzoną lekkością, zabawnie snuje swoją baśń, używając języka uwspółcześnionego, dlatego książkę się wręcz pochłania. I nie wiem jak Wy, ale ja mam nadzieję, że to nie ostatnie spotkanie z Gosią i Jagą:)
Komentarze
Prześlij komentarz