Przejdź do głównej zawartości

"Lilia w koronie"- 2 tom przepięknej historii o kobiecie, która została królem Polski

 



            Pamiętam, jak w kwietniu tego roku trafiłam bardzo przypadkowo na książkę Krzysztofa Konopki „Hedvigis, dziedziczka królestwa” . Pomyślałam oczywiście, że kolejny autor pisze o Jadwidze i na pewno nic ciekawego z książki nie wyniosę, ale ponieważ zależało mi na potwierdzeniu mojej tezy, musiałam książkę przeczytać. I przepadłam. Ten młody autor stworzył przepiękną opowieść o siostrzanej i matczynej miłości, historię sióstr, którym nie dane było być dziećmi, ponieważ musiały zrealizować ostatnią wolę swojego ojca- Ludwiga Andegaweńskiego. Jadwiga została królem Polski, a Maria królem Węgier i Chorwacji. I chociaż wiem, jak potoczyły się ich losy, z ogromną niecierpliwością czekałam na drugi tom. „Hedvigis, Lilia w koronie” mnie zachwyciła. Autor nie tylko podołał w kontynuacji, ale moim skromnym zdaniem ta część jest jeszcze lepsza niż poprzednia.

            Mamy rok 1386. Dwunastoletnia Jadwiga próbuje odnaleźć się na Wawelu. Nie może wybaczyć krakowskim panom wygnania jej ukochanego Wilhelma z Krakowa. Młody książę rakuski zamierza zawalczyć o Jadwigę, tymczasem do Krakowa zbliża się orszak pogańskiego kniazia litewskiego Jagiełły, który ma zamiar poprosić ją o rękę, mając poparcie możnych polskich. Młoda dziewczyna w modlitwie szuka pomocy, rozdarta pomiędzy dziecięcą miłością, a chęcią szerzenia wiary chrześcijańskiej w pogańskiej Litwie. Jaki wpływ będzie miała jej decyzja na dalsze losy królestwa i jej samej? Czy można być szczęśliwą będąc królem?

Na Węgrzech zaś dochodzi do zamachu stanu. Sprowadzony do pomocy w walce z Zygmuntem Luksemburskim, mężem Marii, Karol Durazzo, władca Neapolu, przejmuje władze, pozbawiając tronu starszą siostrę Jadwigi. Elżbieta Bośniaczka, ich matka, nie zamierza jednak się poddawać i postanawia za wszelką cenę zawalczyć o tron dla córki. Czy dramatyczna walka dwóch kobiet zakończy się sukcesem i odzyskają one dziedzictwo Andegawenów?

            Autorowi należy się ogromne chapeau bas. Jego powieść to połączenie fikcji z prawdziwymi wydarzeniami historycznymi, ale połączenie niesamowicie udane, sprawiające, że książkę się wręcz pochłania. Dzięki niemu Jadwiga schodzi z piedestału świętej i jawi się czytelnikowi, jako zwyczajna dziewczynka, szukająca miłości, pełna dobroci, uduchowiona, ale też odważna, nie bojąca się zawalczyć o swoją pozycję w tym męskim świecie. Autor barwnie odtwarza też epokę, w której siostry żyły, nie pomijając żadnych detali. Opisuje piękne stroje dworskie, zwyczaje panujące na różnych dworach europejskich, dobre strony i dziwactwa władców, z którymi siostry się stykały. Jego powieść to więc prawdziwa kopalnia wiedzy na temat tych czasów. Do tego jest wzruszająco, wciągająco i każdy znajdzie w tej powieści coś dla siebie. Jeżeli jeszcze nie znacie autora, to jest dobry moment, żeby nadrobić;)





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Zaklęte zwierciadło" Ewy Sobieniewskiej

                 Są takie książki, po lekturze których brakuje właściwie słów, by zachęcić innych do ich czytania, a słowa „zachwycające”, „wciągające”, czy „chwytające za serce”, wydają się dość banalne. Najprościej więc będzie napisać, że mają one w sobie magię, taką niezwykłą moc oczarowywania czytelnika od pierwszych słów i sprawiają, że wciągamy się w świat wykreowany przez autora, nie mogąc się od niego oderwać, aż do ostatniej strony. I takie niewątpliwie jest „Zaklęte zwierciadło” Pani Ewy Sobieniewskiej. Wciąga od pierwszego słowa i nie pozwala czytelnikowi oderwać się od kart książki, którą czyta się z zapartym tchem.                Rok 1833, Eufrozyna Bilińska jest zakochana w młodym i przystojnym Polaku. Jej rodzice jednak nie widzą w nim kandydata na męża. Wychowani w duchu patriotycznym nie mogą zrozumieć młodego człowieka, który nie wziął udziału w powstaniu, dlatego wybierają na męża dla córki zasłużonego i majętnego   polskiego arystokratę, bohatera walczącego w obro

"Grając na własną nutę"- Gary Guthman

                   Przy akompaniamencie melodii wygrywanych przez moją starszą córkę, ćwiczącą na zajęcia do szkole muzycznej, czytałam sobie książkę niezwykłą.   Niezwykłą, bo opowiadającą historię życia człowieka nietuzinkowego, urodzonego w amerykańsko- żydowskiej rodzinie, przez lata działającego w Stanach, którego miłość do muzyki i do pięknej kobiety, sprowadziła aż do Polski.   „Grając na własną nutę” Garego Guthmana nie jest typową biografią, mam wrażenie, że autor zdecydował się przed czytelnikiem odsłonić tylko te fakty ze swojego życia, które na niego mocno wpłynęły i ukształtowały go jako kompozytora, trębacza, dyrygenta, pedagoga, czy życiowego partnera. I dobrze, bo dostajemy historię jego życia chronologiczną, ale absolutnie nieprzynudzającą mało istotnymi faktami.                Autor gawędziarskim stylem snuje opowieść zabawną, ciekawą, momentami wzruszającą, a momentami nawet i przerażającą, bo niebezpiecznych przygód w jego życiu nie brakowało. Nie będę Wam zdradza

"Incognito" Pauliny Świst

                 Raczej unikam jak ognia wszelkich erotyków współczesnych, nie bawią mnie one zbytnio, ale książki Pauliny Świst po prostu uwielbiam i sięgam po nie w ciemno od jej debiutu parę lat temu „Prokuratorem”.   Bo chociaż erotyka odgrywa w jej książkach sporą rolę, to jednak najważniejsza jest fabuła, a ta z reguły jest tak wciągająca i pogmatwana, że nie da się oderwać od lektury. Jej najnowsza powieść „Incognito” nie zawodzi. Jest wartka akcja, ciekawa fabuła, zagadka kryminalna do rozwiązania i unoszące się w powietrzu napięcie erotyczne między dwójką głównych bohaterów, a nawet i trójką, a więc idealna lektura na leżaczek, czy wieczór przy winku 😊                Artur Cienowski jest znanym prokuratorem, chociaż jego cięty język i niekonwencjonalne metody działania nie zawsze spotykają się z uznaniem przełożonych. Mężczyzna jednak jest gotowy na wiele by złapać przestępcę. Jego najlepszą przyjaciółką jest Anna Sawicka, pisząca do kobiecej gazety, ale też i wzięta dzienn