Moja znajomość twórczości pani Wioletty Sawickiej, zaczęła się trochę od tyłu, bo najpierw przeczytałam „Wilcze dzieci”, a dopiero potem postanowiłam poznać serię „Wiek miłości, wiek nienawiści”, opowiadającą o trudnych i burzliwych losach wileńskiej rodziny, rozgrywających się na tle ważnych dziejów historycznych. Tom 4, „Anna, gorzki smak miodu” jest chyba tą częścią najbardziej smutną i najbardziej wbijającą w przysłowiowy fotel. Dla mnie jest trochę tak, jakbym ponownie czytała genialne „Wilcze dzieci”. Obie pozycje są przejmujące i pokazują, że dziecko jest zawsze ofiarą wojny, niezależnie po której strony „barykady” się znajduje.
Elise, córka Marii, wychowywana jest przez dziadków i macochę, którzy za wszelką cenę próbują wymazać z jej pamięci polską przeszłość. Wojna dobiega końca i zimą 1945 roku do Prus wkracza Armia Czerwona, siejąc strach i terror wśród niemieckiej ludności. Brutalne gwałty, morderstwa i zabijanie dla zabawy Niemców, są na porządku dziennym. Trzynastoletnia Anna zostaje sama z dwójką przyrodniego rodzeństwa, po tym jak jej macocha, okrutnie zgwałcona, odbiera sobie życie. Dziewczynka postanawia chronić swoich braci i wraz z grupką innych sierot ukrywają się w lasach. Ich głównym celem staje się zdobycie jedzenia i przeżycie z dnia na dzień. Nie raz przedostają się na Litwę, by zdobyć jedzenie u tamtejszych chłopów. Cena za posiłek bywa jednak czasami naprawdę wysoka.. Anna marzy też o tym, by odnaleźć polską rodzinę swojej matki. Czy uda jej się przeżyć i spełnić to marzenie? Sowieci nie mają litości, zaczynają sobie urządzać polowania na wilki, jak nazywają te biedne, głodujące i ukrywające się w lesie, niemieckie dzieci.
Płakałam chyba przez całą książkę. Wszyscy znamy okrucieństwo wojny, brutalność z jaką hitlerowcy zabijali ludzi, opowiadano nam o ich nieludzkich eksperymentach, wiedzieliśmy też obozy koncentracyjne. Nie uczono nas jednak w szkołach o tym, co działo się przy wyzwalaniu ziem polskich, czy niemieckich przez Armię Czerwoną. Nie opowiadano o Kresach, na których ludność polska długo jeszcze po wojnie, walczyła o wolność, tą prawdziwą. Nie wspominano też o masowym zabijaniu niemieckiej ludności cywilnej, już po zakończonej wojnie. Historia jest trudna, różnie można ją interpretować i różnie tłumaczyć pewne zachowania już po wojnie. Akcje odwetowe, ząb za ząb, itp. Nie możemy jednak zapomnieć, że dzieci nie są i nigdy nie były winne, to są ofiary, niezależnie od narodowości, których to całe zło nie powinno było dotknąć. Jednak dotknęło. I dlatego jeszcze raz ogromnie dziękuję autorce za poruszenie tego tematu. I za niesamowicie wstrząsający, ale też bardzo ważny reportaż w postaci „Wilczych dzieci”. Kto jeszcze nie zna tej pozycji, koniecznie powinien przeczytać.
Komentarze
Prześlij komentarz