Przejdź do głównej zawartości

"Kaszmirowa chustka" i obraz powojennej wsi na Podlasiu

 



            Są takie książki przez które się po prostu „płynie”, czyta spokojnie, może bez większych emocji, wzruszeń, czy dramatów, ale mają w sobie taką magię sprawiającą, że nie da się ich odłożyć. Taką książką jest niewątpliwie „Kaszmirowa chustka” Celiny Mioduszewskiej.

            Na jednej z podlaskich wsi, zaraz po wojnie, Antek Grądzki postanawia znaleźć sobie żonę. Korzysta z pomocy swata, który znajduje mu kandydatkę w roli pięknej córki młynarza- Anny Dąbrowskiej. Chłopak po zobaczeniu jej elegancko ubranej, w woalce na twarzy, rezygnuje z małżeństwa, nie widzi w jej osobie właściwej żony dla mieszkańca wsi. Po jakimś czasie decyduje się na małżeństwo ze Stanisławą. Anna zaś zostaje żoną Władka. Obie pary wiodą spokojne życie w swoich wioskach. Mają dzieci, dzieci dorastają i same szukają swojego miejsca na ziemi. Oczywiście rodzice nie bronią im kształcenia się, czy szukania szczęścia poza miejscem zamieszkania. Wraz z dorastaniem kolejnego pokolenia, obserwujemy spokojne i melancholijne życie na wsi, jakby z dala od sytuacji politycznej rozgrywającej się w Polsce w tym okresie. Nie omijają ich dramaty, ale obie rodziny starają się stawiać im czoła i iść dalej naprzód. Pewnego razu los splącze losy dzieci Anny I Antka, czy będzie im dane poznać, co to miłość? I czy ich rodziny akceptują ten związek?

            Autorka pięknym, poetyckim wręcz językiem, zaprasza nas na polską wieś, ale tą mającą malowniczą, pozytywną stronę. Spokojną, wesołą, podobną do tej z wiersza Kochanowskiego, z której się nie chce uciekać i do której się zawsze chce wracać. Życie tutaj toczy się powoli, zgodnie z porami roku. Dusza „tkliwego Mazowsza” i „sentymentalnego” Podlasia przewija się przez strony książki i zaraża nas tą nostalgiczną, lekko filozoficzną naturą wsi, obrazującą przemijanie. Może mnie książka nie chwyciła za serce, ale na pewno wyciszyła, uspokoiła i lekko ukołysała. Pozwólcie więc sobie na małe „popłynięcie” z „Kaszmirową chustką”.





Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Zaklęte zwierciadło" Ewy Sobieniewskiej

                 Są takie książki, po lekturze których brakuje właściwie słów, by zachęcić innych do ich czytania, a słowa „zachwycające”, „wciągające”, czy „chwytające za serce”, wydają się dość banalne. Najprościej więc będzie napisać, że mają one w sobie magię, taką niezwykłą moc oczarowywania czytelnika od pierwszych słów i sprawiają, że wciągamy się w świat wykreowany przez autora, nie mogąc się od niego oderwać, aż do ostatniej strony. I takie niewątpliwie jest „Zaklęte zwierciadło” Pani Ewy Sobieniewskiej. Wciąga od pierwszego słowa i nie pozwala czytelnikowi oderwać się od kart książki, którą czyta się z zapartym tchem.                Rok 1833, Eufrozyna Bilińska jest zakochana w młodym i przystojnym Polaku. Jej rodzice jednak nie widzą w nim kandydata na męża. Wychowani w duchu patriotycznym nie mogą zrozumieć młodego człowieka, który nie wziął udziału w powstaniu, dlatego wybierają na męża dla córki zasłużonego i majętnego   polskiego arystokratę, bohatera walczącego w obro

"Grając na własną nutę"- Gary Guthman

                   Przy akompaniamencie melodii wygrywanych przez moją starszą córkę, ćwiczącą na zajęcia do szkole muzycznej, czytałam sobie książkę niezwykłą.   Niezwykłą, bo opowiadającą historię życia człowieka nietuzinkowego, urodzonego w amerykańsko- żydowskiej rodzinie, przez lata działającego w Stanach, którego miłość do muzyki i do pięknej kobiety, sprowadziła aż do Polski.   „Grając na własną nutę” Garego Guthmana nie jest typową biografią, mam wrażenie, że autor zdecydował się przed czytelnikiem odsłonić tylko te fakty ze swojego życia, które na niego mocno wpłynęły i ukształtowały go jako kompozytora, trębacza, dyrygenta, pedagoga, czy życiowego partnera. I dobrze, bo dostajemy historię jego życia chronologiczną, ale absolutnie nieprzynudzającą mało istotnymi faktami.                Autor gawędziarskim stylem snuje opowieść zabawną, ciekawą, momentami wzruszającą, a momentami nawet i przerażającą, bo niebezpiecznych przygód w jego życiu nie brakowało. Nie będę Wam zdradza

"Incognito" Pauliny Świst

                 Raczej unikam jak ognia wszelkich erotyków współczesnych, nie bawią mnie one zbytnio, ale książki Pauliny Świst po prostu uwielbiam i sięgam po nie w ciemno od jej debiutu parę lat temu „Prokuratorem”.   Bo chociaż erotyka odgrywa w jej książkach sporą rolę, to jednak najważniejsza jest fabuła, a ta z reguły jest tak wciągająca i pogmatwana, że nie da się oderwać od lektury. Jej najnowsza powieść „Incognito” nie zawodzi. Jest wartka akcja, ciekawa fabuła, zagadka kryminalna do rozwiązania i unoszące się w powietrzu napięcie erotyczne między dwójką głównych bohaterów, a nawet i trójką, a więc idealna lektura na leżaczek, czy wieczór przy winku 😊                Artur Cienowski jest znanym prokuratorem, chociaż jego cięty język i niekonwencjonalne metody działania nie zawsze spotykają się z uznaniem przełożonych. Mężczyzna jednak jest gotowy na wiele by złapać przestępcę. Jego najlepszą przyjaciółką jest Anna Sawicka, pisząca do kobiecej gazety, ale też i wzięta dzienn