Przejdź do głównej zawartości

W czym tkwi kobieca siła? Barbara Wysoczańska i jej fenomenalna "Siła kobiet"

 



            Zależy mi na tym, żeby opowiadać Wam o książkach świetnych, takich, które chwytają za serce i długo zostają w naszych myślach. Dlatego nie zawsze polecam premiery, czy nowości, piszę akurat o tym, co przeczytałam w danym momencie i dzielę się moimi wrażeniami, bo wiem, że nie każdy czyta książki zaraz po premierze. Niektóre czekają na półkach na swoją kolej, na odpowiedni moment. Czasami potrzebujemy odpocząć od jakiegoś autora, czy tematu, a czasami wracamy do książki po 10 latach i odkrywamy ją na nowo. I to jest w literaturze piękne, że możemy wybierać, co chcemy czytać. Robiąc porządki w swojej biblioteczce wzięłam do ręki „Narzeczoną nazisty” Barbary Wysoczańskiej i nagle mnie olśniło, że przecież nie czytałam kolejnych książek tej świetnej autorki. Jej debiut mnie zachwycił, a ja po prostu zapomniałam, że muszę mieć jej kolejne książki. I tak w moje ręce trafiła „Siła kobiet”. I wiecie co? Dosłownie przepadłam. Genialna, wielowymiarowa powieść o kobietach, które muszą zawalczyć o siebie i o swoje szczęście w świecie zdominowanym przez mężczyzn. No i jeszcze dwudziestolecie wojenne w tle, jedna z najbarwniejszych, ale też najbardziej burzliwych epok w naszych dziejach, ta epoka i tematyka książki to po prostu duet idealny, w tym połączeniu tkwi fenomen „Siły kobiet”, plus oczywiście ogromny talent autorki.

            Rozalia Lubowidzka, młoda wdowa nie umie opłakiwać śmierci swojego męża. Jej życie ze znanym politykiem było prawdziwym piekłem. Bita, gwałcona i poniżana nie mogła od tyrana uciec, bo jej rodzice mieszkający we Francji nie odpowiadali na jej listy. Więc zabójstwo Ignacego potraktowała jako wybawienie. W Warszawie przygarnia ją pod swój dach ciotka Klara, która swoim życiowym doświadczeniem i barwną osobowością próbuje namówić Rozalię do rozpoczęcia nowego życia. Tymczasem młoda kobieta dostaje list. Autorką jest kochanka jej męża, o które nie miała pojęcia. Zuzanna prosi żonę swojego zmarłego ukochanego o pomoc finansową dla chorej córeczki. Rozalia postanawia poznać kobietę. Jej pomysłowi przeciwny jest Gustaw, młodszy brat zmarłego męża. Kobieta nie ma jednak zamiaru słuchać nikogo. Tymczasem jej szwagierka, młodziutka Ada Lubowidzka marzy o byciu prawnikiem. Matka jednak ma wobec niej małżeńskie plany. Dziewczyna postanawia zawalczyć o swoje marzenia, wierząc, że Rozalia i brat Gustaw pomogą jej je spełnić. Nad wszystkimi trzema kobietami, jak cień, krąży postać zastrzelonego polityka. Zwłaszcza, że rozpoczyna się proces młodego Ukraińca, oskarżonego o jego zabójstwo. Czy Rozalia odważy się odkryć prawdę o swoim zmarłym mężu? Czy Zuzanna wyrwie się z nędznego życia i będzie w stanie zapewnić córeczce odpowiedni byt? Czy Ada będzie mogła spełnić swoje marzenie o wykształceniu? Czy kobietom będzie dana szansa poznania prawdziwej miłości?

            Ta przepiękna opowieść o przyjaźni, kobiecej determinacji, odwadze i miłości wciąga od pierwszych stron, nad którymi, pomimo trudnych sytuacji, w których kobiety się znajdują, unosi się delikatna woń perfum, symbol nadziei i kobiecej siły. Bo kobieta „ubrana” w swój zapach dodaje sobie piękna i pewności siebie, a siła kobieca to nic innego, tylko, jak pisze autorka” odkrycie w sobie piękna i talentu”. I strasznie mi to przesłanie płynące z powieści zapadło w sercu. Bo my kobiety jesteśmy piękne i każda z nas ma w sobie jakiś dar. Niezależnie od epoki, od okoliczności i sytuacji, z którymi musimy się mierzyć, mamy moc zmiany, zawalczenia o zmianę, na tym polega nasza kobieca siła. I cudownie, że Pani Barbara nam o tym przypomina. Nie mogę jednak zapomnieć o innych walorach tej powieści. Świetna znajomość epoki i i sytuacji politycznej Polski z lat dwudziestych, genialna umiejętność wzruszania i wywoływania emocji, taka lekkość pióra, trudna, ale ważna tematyka, jak przemoc wobec kobiet, czy kobieca walka o możliwość uczestniczenia w świecie zdominowanym przez mężczyzn, to wszystko składa się na fenomen tej książki. Jeżeli o czymś zapomniałam, to mam nadzieję, że mi wybaczycie, ale jeszcze żyje emocjami, które we mnie wywołała lektura. A jakie wy macie wrażenia? Czytaliście już? Czy jeszcze książka czeka na swoją kolej?





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Zaklęte zwierciadło" Ewy Sobieniewskiej

                 Są takie książki, po lekturze których brakuje właściwie słów, by zachęcić innych do ich czytania, a słowa „zachwycające”, „wciągające”, czy „chwytające za serce”, wydają się dość banalne. Najprościej więc będzie napisać, że mają one w sobie magię, taką niezwykłą moc oczarowywania czytelnika od pierwszych słów i sprawiają, że wciągamy się w świat wykreowany przez autora, nie mogąc się od niego oderwać, aż do ostatniej strony. I takie niewątpliwie jest „Zaklęte zwierciadło” Pani Ewy Sobieniewskiej. Wciąga od pierwszego słowa i nie pozwala czytelnikowi oderwać się od kart książki, którą czyta się z zapartym tchem.                Rok 1833, Eufrozyna Bilińska jest zakochana w młodym i przystojnym Polaku. Jej rodzice jednak nie widzą w nim kandydata na męża. Wychowani w duchu patriotycznym nie mogą zrozumieć młodego człowieka, który nie wziął udziału w powstaniu, dlatego wybierają na męża dla córki zasłużonego i majętnego   polskiego arystokratę, bohatera walczącego w obro

"Grając na własną nutę"- Gary Guthman

                   Przy akompaniamencie melodii wygrywanych przez moją starszą córkę, ćwiczącą na zajęcia do szkole muzycznej, czytałam sobie książkę niezwykłą.   Niezwykłą, bo opowiadającą historię życia człowieka nietuzinkowego, urodzonego w amerykańsko- żydowskiej rodzinie, przez lata działającego w Stanach, którego miłość do muzyki i do pięknej kobiety, sprowadziła aż do Polski.   „Grając na własną nutę” Garego Guthmana nie jest typową biografią, mam wrażenie, że autor zdecydował się przed czytelnikiem odsłonić tylko te fakty ze swojego życia, które na niego mocno wpłynęły i ukształtowały go jako kompozytora, trębacza, dyrygenta, pedagoga, czy życiowego partnera. I dobrze, bo dostajemy historię jego życia chronologiczną, ale absolutnie nieprzynudzającą mało istotnymi faktami.                Autor gawędziarskim stylem snuje opowieść zabawną, ciekawą, momentami wzruszającą, a momentami nawet i przerażającą, bo niebezpiecznych przygód w jego życiu nie brakowało. Nie będę Wam zdradza

"Incognito" Pauliny Świst

                 Raczej unikam jak ognia wszelkich erotyków współczesnych, nie bawią mnie one zbytnio, ale książki Pauliny Świst po prostu uwielbiam i sięgam po nie w ciemno od jej debiutu parę lat temu „Prokuratorem”.   Bo chociaż erotyka odgrywa w jej książkach sporą rolę, to jednak najważniejsza jest fabuła, a ta z reguły jest tak wciągająca i pogmatwana, że nie da się oderwać od lektury. Jej najnowsza powieść „Incognito” nie zawodzi. Jest wartka akcja, ciekawa fabuła, zagadka kryminalna do rozwiązania i unoszące się w powietrzu napięcie erotyczne między dwójką głównych bohaterów, a nawet i trójką, a więc idealna lektura na leżaczek, czy wieczór przy winku 😊                Artur Cienowski jest znanym prokuratorem, chociaż jego cięty język i niekonwencjonalne metody działania nie zawsze spotykają się z uznaniem przełożonych. Mężczyzna jednak jest gotowy na wiele by złapać przestępcę. Jego najlepszą przyjaciółką jest Anna Sawicka, pisząca do kobiecej gazety, ale też i wzięta dzienn