Przejdź do głównej zawartości

"Głód" Joanny Jax

 



            Wpatruje się w białą kartkę i właściwie nie wiem od czego zacząć. Chyba najpierw więc po prostu podziękuję wszystkim autorom, którzy nie boją się przemycać w swoich tekstach tematów trudnych, ważnych, czy opowiadać o historiach bolesnych, o których świat chciałaby zapomnieć. Dzisiaj melancholię i niemoc do napisania jakiegokolwiek słowa sprawiła autorka, która już nie raz chwytała mnie za serce swoją opowieścią. Jej saga wołyńska i pierwsza części serii zatytułowana „Głód” to po prostu opowieść, której nie da się już zapomnieć. Niesamowicie emocjonująca, rozrywająca momentami i tak przejmująca, książka ważna, potrzebna, bo pomimo fikcyjnych postaci, opowiada ona o wydarzeniach prawdziwych.

             Wissarion Zinowjew jest świadkiem bestialskiego zamordowania jednego z mieszkańców swojej wioski, sprzeciwiającego się kolektywizacji Ukrainy. Widzi też jak córka zamordowanego Nadia Szewczenko ucieka, nikt jednak w wiosce nie chce dziewczynce pomóc. Wszyscy myślą tylko o tym, co mogliby zjeść.  Wissarion jest więc ciągle głodny, jak wszyscy. W poszukiwaniu lepszego życia wyjeżdża do Charkowa, gdzie spotyka Nadię. Obojgu cudem udaje się wrócić do rodzinnej wioski i decydują się zrobić wszystko, by przetrwać, nawet jeżeli ceną za przetrwanie będzie utrata ludzkiej godności i człowieczeństwa.

Wołyń to miejsce, gdzie Polacy żyją obok mieszkańców pochodzenia ukraińskiego. Oba narody starają się żyć w zgodzie, dlatego syn lekarza Andrzej Ossadowski zaprzyjaźnia się z Wasylem Zinwojewem. Jego siostra zaś zakochuje się z wzajemnością w Marcelu Lemańskim. Ponieważ dzieli ich status majątkowy, będą musieli stoczyć walkę o swoją miłość, bo ich otoczenie jest przeciwne ich związkowi. Marcel wyjeżdża więc do Lwowa, by tam zdobyć majątek.

Los sprawi, że drogi tych młodych ludzi skrzyżują się ze sobą na Wołyniu, tylko czy odnajdą szczęście i swoje miejsce na ziemi? Czy poradzą sobie z przeszłością, tajemnicami i swoimi własnymi demonami?

            Historia Wołynia sprzed II wojny światowej nie jest kolorowa, ale cieszę się, że autorka wybrała sobie wydarzenia z tego regionu jako tło historyczne do swojej przejmującej sagi. Lwów i jego okolice to był przed wojną ważny tygiel kulturalny. Autorka barwnie go opisuje, pokazując wszystkie odcienie miasta, te dobre, ale też te źle.  I dziękuję, że przypomniała też o Stalinie i jego planie zagłodzenia Ukrainy. Bo powinniśmy o tej zbrodni ludobójstwa pamiętać. Ogromnym plusem jest zastosowanie gwary lwowskiej, która sprawia, że książka jest niesamowicie autentyczna. Pomimo tematyki trudnej, jestem zachwycona tym emocjonującym stylem autorki, który wciąga czytelnika od pierwszego zdania w opowieść i sprawia, że z zapartym tchem śledzi się losy bohaterów. Ja zabieram się za kolejne tomy, a jeżeli ktoś jeszcze nie czytał, to z całego serca polecam!

 



 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Zaklęte zwierciadło" Ewy Sobieniewskiej

                 Są takie książki, po lekturze których brakuje właściwie słów, by zachęcić innych do ich czytania, a słowa „zachwycające”, „wciągające”, czy „chwytające za serce”, wydają się dość banalne. Najprościej więc będzie napisać, że mają one w sobie magię, taką niezwykłą moc oczarowywania czytelnika od pierwszych słów i sprawiają, że wciągamy się w świat wykreowany przez autora, nie mogąc się od niego oderwać, aż do ostatniej strony. I takie niewątpliwie jest „Zaklęte zwierciadło” Pani Ewy Sobieniewskiej. Wciąga od pierwszego słowa i nie pozwala czytelnikowi oderwać się od kart książki, którą czyta się z zapartym tchem.                Rok 1833, Eufrozyna Bilińska jest zakochana w młodym i przystojnym Polaku. Jej rodzice jednak nie widzą w nim kandydata na męża. Wychowani w duchu patriotycznym nie mogą zrozumieć młodego człowieka, który nie wziął udziału w powstaniu, dlatego wybierają na męża dla córki zasłużonego i majętnego   polskiego arystokratę, bohatera walczącego w obro

"Grając na własną nutę"- Gary Guthman

                   Przy akompaniamencie melodii wygrywanych przez moją starszą córkę, ćwiczącą na zajęcia do szkole muzycznej, czytałam sobie książkę niezwykłą.   Niezwykłą, bo opowiadającą historię życia człowieka nietuzinkowego, urodzonego w amerykańsko- żydowskiej rodzinie, przez lata działającego w Stanach, którego miłość do muzyki i do pięknej kobiety, sprowadziła aż do Polski.   „Grając na własną nutę” Garego Guthmana nie jest typową biografią, mam wrażenie, że autor zdecydował się przed czytelnikiem odsłonić tylko te fakty ze swojego życia, które na niego mocno wpłynęły i ukształtowały go jako kompozytora, trębacza, dyrygenta, pedagoga, czy życiowego partnera. I dobrze, bo dostajemy historię jego życia chronologiczną, ale absolutnie nieprzynudzającą mało istotnymi faktami.                Autor gawędziarskim stylem snuje opowieść zabawną, ciekawą, momentami wzruszającą, a momentami nawet i przerażającą, bo niebezpiecznych przygód w jego życiu nie brakowało. Nie będę Wam zdradza

"Incognito" Pauliny Świst

                 Raczej unikam jak ognia wszelkich erotyków współczesnych, nie bawią mnie one zbytnio, ale książki Pauliny Świst po prostu uwielbiam i sięgam po nie w ciemno od jej debiutu parę lat temu „Prokuratorem”.   Bo chociaż erotyka odgrywa w jej książkach sporą rolę, to jednak najważniejsza jest fabuła, a ta z reguły jest tak wciągająca i pogmatwana, że nie da się oderwać od lektury. Jej najnowsza powieść „Incognito” nie zawodzi. Jest wartka akcja, ciekawa fabuła, zagadka kryminalna do rozwiązania i unoszące się w powietrzu napięcie erotyczne między dwójką głównych bohaterów, a nawet i trójką, a więc idealna lektura na leżaczek, czy wieczór przy winku 😊                Artur Cienowski jest znanym prokuratorem, chociaż jego cięty język i niekonwencjonalne metody działania nie zawsze spotykają się z uznaniem przełożonych. Mężczyzna jednak jest gotowy na wiele by złapać przestępcę. Jego najlepszą przyjaciółką jest Anna Sawicka, pisząca do kobiecej gazety, ale też i wzięta dzienn