Przejdź do głównej zawartości

"ogrody na popiołach" Sabiny Waszut

 



            Historia jest  jak otwarta księga, która wiele nam odsłania, ale też ciągle sporo zakrywa. Dlatego właśnie kocham powieści historyczne. Są one oczywiście wytworem wyobraźni autora, ale zawierają w swojej treści prawdziwą kopalnię wiedzy na temat danej epoki, czy wydarzeń, które nie są jakoś szczególnie pamiętane, albo były ukrywane przez lata… Skończyłam właśnie czytać książkę, która mną wstrząsnęła… Sabina Waszut w „Ogrodach na popiołach” przytacza historię miejsca, które miało zostać wykreślone z pamięci ludzi w nim przebywających. Autorka swoją powieścią sprawiła, że ocaliła ona to miejsce, a przede wszystkim pamięć o ludziach, którzy tak wiele w nim wycierpieli, od zapomnienia.

            W styczniu 1945 roku Armia Czerwona wkracza do Katowic. Mieszkańcy nie wiedzą co ich czeka, zwłaszcza, że Katowice to miasto, w którym od lat Polacy żyją obok Niemców i nawet II wojna światowa nie zniszczyła wielokulturowości tego miasta. Jednak żona Karola, Margot, jest Niemką, więc obawiają się, jak ich rodzina zostanie potraktowana. Karol zostaje w nocy zatrzymany przez mężczyzn z biało- czerwonymi opaskami i wywieziony do dawnego obozu hitlerowskiego. Świętochowice stają się miejscem, do którego zwożeni są mieszkańcy Śląska, podejrzani o sprzyjanie Niemcom. Niektórzy z nich musieli walczyć w armii niemieckiej, bo siłą zostali do niej wcieleni, inni są cudzoziemcami, podejrzanymi o szpiegostwo, jak Holender Eric van Calsteren, czy Amerykanka Wanda Lagler. Skazani ludzie, często tylko za znajomość niemieckiego, za niewłaściwe wyznanie, czy za związek mieszany, są bici, torturowani, głodują, a kobiety są gwałcone. Komendant obozu Salomon Mortel codziennie im przypomina, że to kara za sprzyjanie Hitlerowi…

            Ta książka wstrząsa. Nie tylko wstrząsa poprzez okrucieństwo, tak podobne do tego, które miało miejsce w Auschwitz i w innych obozach, ale przede wszystkim przez to, że próbowano to miejsce ukryć przed światem. Zwolnieni więźniowe, ci którym udało się przeżyć, musieli podpisać specjalne dokumenty, że nigdy w obozie nie przebywali. I udało się władzy polskiej tą tragedię, która dotknęła ludność Śląska ,tuszowaną latami, prawie ukryć… Ja nie miałam o Świętochowicach pojęcia… I ogromnie dziękuję autorce za przybliżenie mi tego tematu… nie łatwego, ale nie wolno nam o takich sprawach zapominać…Gorąco oczywiście polecam lekturę!



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Zaklęte zwierciadło" Ewy Sobieniewskiej

                 Są takie książki, po lekturze których brakuje właściwie słów, by zachęcić innych do ich czytania, a słowa „zachwycające”, „wciągające”, czy „chwytające za serce”, wydają się dość banalne. Najprościej więc będzie napisać, że mają one w sobie magię, taką niezwykłą moc oczarowywania czytelnika od pierwszych słów i sprawiają, że wciągamy się w świat wykreowany przez autora, nie mogąc się od niego oderwać, aż do ostatniej strony. I takie niewątpliwie jest „Zaklęte zwierciadło” Pani Ewy Sobieniewskiej. Wciąga od pierwszego słowa i nie pozwala czytelnikowi oderwać się od kart książki, którą czyta się z zapartym tchem.                Rok 1833, Eufrozyna Bilińska jest zakochana w młodym i przystojnym Polaku. Jej rodzice jednak nie widzą w nim kandydata na męża. Wychowani w duchu patriotycznym nie mogą zrozumieć młodego człowieka, który nie wziął udziału w powstaniu, dlatego wybierają na męża dla córki zasłużonego i majętnego   polskiego arystokratę, bohatera walczącego w obro

"Grając na własną nutę"- Gary Guthman

                   Przy akompaniamencie melodii wygrywanych przez moją starszą córkę, ćwiczącą na zajęcia do szkole muzycznej, czytałam sobie książkę niezwykłą.   Niezwykłą, bo opowiadającą historię życia człowieka nietuzinkowego, urodzonego w amerykańsko- żydowskiej rodzinie, przez lata działającego w Stanach, którego miłość do muzyki i do pięknej kobiety, sprowadziła aż do Polski.   „Grając na własną nutę” Garego Guthmana nie jest typową biografią, mam wrażenie, że autor zdecydował się przed czytelnikiem odsłonić tylko te fakty ze swojego życia, które na niego mocno wpłynęły i ukształtowały go jako kompozytora, trębacza, dyrygenta, pedagoga, czy życiowego partnera. I dobrze, bo dostajemy historię jego życia chronologiczną, ale absolutnie nieprzynudzającą mało istotnymi faktami.                Autor gawędziarskim stylem snuje opowieść zabawną, ciekawą, momentami wzruszającą, a momentami nawet i przerażającą, bo niebezpiecznych przygód w jego życiu nie brakowało. Nie będę Wam zdradza

"Incognito" Pauliny Świst

                 Raczej unikam jak ognia wszelkich erotyków współczesnych, nie bawią mnie one zbytnio, ale książki Pauliny Świst po prostu uwielbiam i sięgam po nie w ciemno od jej debiutu parę lat temu „Prokuratorem”.   Bo chociaż erotyka odgrywa w jej książkach sporą rolę, to jednak najważniejsza jest fabuła, a ta z reguły jest tak wciągająca i pogmatwana, że nie da się oderwać od lektury. Jej najnowsza powieść „Incognito” nie zawodzi. Jest wartka akcja, ciekawa fabuła, zagadka kryminalna do rozwiązania i unoszące się w powietrzu napięcie erotyczne między dwójką głównych bohaterów, a nawet i trójką, a więc idealna lektura na leżaczek, czy wieczór przy winku 😊                Artur Cienowski jest znanym prokuratorem, chociaż jego cięty język i niekonwencjonalne metody działania nie zawsze spotykają się z uznaniem przełożonych. Mężczyzna jednak jest gotowy na wiele by złapać przestępcę. Jego najlepszą przyjaciółką jest Anna Sawicka, pisząca do kobiecej gazety, ale też i wzięta dzienn