Przejdź do głównej zawartości

"Francuz", czyli romans historyczny w starym, dobrym stylu:)

 



            Nie wiem jak Wy, ale ja darzę pewnym sentymentem romanse historyczne i dlatego lubię od czasu do czasu poczytać sobie takową książkę. Muszę przyznać jednak, że na naszym rynku polskim niewiele znam autorek piszących ten gatunek, dlatego z ogromną ciekawością sięgnęłam po „Francuza” Pani Anny K. Bandurskiej.  I naprawdę spędziłam przyjemny czas na  lekturze książki. To taki romans w klasycznym stylu, który uwielbiam. Jest zauroczenie, są perypetie związane z pewnymi nieporozumieniami i jest szczęśliwe zakończenie. Czegóż chcieć więcej?

             Anna Dworzak, zwana przez swoich bliskich Andżeliką, mieszka z rodziną we Francji, do której przenieśli po upadku powstania styczniowego.  Jej starsza siostra jest mężatką i matką dwójki dzieci, natomiast Anna mieszka z ojcem na stancji i marzy o prawdziwej miłości. Przeżyła już swoje pierwsze rozczarowanie miłosne, dlatego postanawia, że jeżeli nie spotka właściwego mężczyzny, to wstąpi do klasztoru. W odwiedzinach u swojej siostry poznaje przystojnego Francuza Sebastiana Antoine’a. Niestety mężczyzna jest zaręczony z przyjaciółką jej siostry, wdową, znaną z dość rozwiązłego trybu życia. Dziewczyna musi się więc pogodzić z tym, że należy on do innej. Sama zaś zaczyna dostawać romantyczne listy, a o jej rękę prosi Polak, pochodzący z szanowanej rodziny i wszyscy się cieszą na ich zaręczyny, jedynie Anna skrycie marzy o innym. Czy będzie umiała zawalczyć o swoje szczęście? I jak poradzi sobie z dziwnymi sytuacjami, które mają miejsce w jej otoczeniu? Zagubiony pierścionek, tajemnicze listy, a nawet wypadek, o spowodowanie którego zostanie oskarżona sprawią, że Anna będzie musiała nie tylko walczyć o prawdziwą miłość, ale też zmierzyć się z ludźmi ogarniętymi wizją zemsty.

            „Francuz” to wciągająca opowieść o ludziach szukających miłości, która bawi i wzrusza. Książka ma wszystko czego szukam w tym gatunku. Jest więc i ciekawa fabuła, interesujący bohaterowie, zabawne perypetie,  historia  w tle i miłość, która wisi w powietrzu. Autorka ma lekki styl, który wciąga od pierwszych zdań i jedyne co mnie wybijało z rytmu, to imię głównej bohaterki, takie przeskakiwanie z Anny na Andżelikę, ale już do niczego więcej się nie doczepiam i naprawdę gorąco „Francuza” polecam😊



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Zaklęte zwierciadło" Ewy Sobieniewskiej

                 Są takie książki, po lekturze których brakuje właściwie słów, by zachęcić innych do ich czytania, a słowa „zachwycające”, „wciągające”, czy „chwytające za serce”, wydają się dość banalne. Najprościej więc będzie napisać, że mają one w sobie magię, taką niezwykłą moc oczarowywania czytelnika od pierwszych słów i sprawiają, że wciągamy się w świat wykreowany przez autora, nie mogąc się od niego oderwać, aż do ostatniej strony. I takie niewątpliwie jest „Zaklęte zwierciadło” Pani Ewy Sobieniewskiej. Wciąga od pierwszego słowa i nie pozwala czytelnikowi oderwać się od kart książki, którą czyta się z zapartym tchem.                Rok 1833, Eufrozyna Bilińska jest zakochana w młodym i przystojnym Polaku. Jej rodzice jednak nie widzą w nim kandydata na męża. Wychowani w duchu patriotycznym nie mogą zrozumieć młodego człowieka, który nie wziął udziału w powstaniu, dlatego wybierają na męża dla córki zasłużonego i majętnego   polskiego arystokratę, bohatera walczącego w obro

"Grając na własną nutę"- Gary Guthman

                   Przy akompaniamencie melodii wygrywanych przez moją starszą córkę, ćwiczącą na zajęcia do szkole muzycznej, czytałam sobie książkę niezwykłą.   Niezwykłą, bo opowiadającą historię życia człowieka nietuzinkowego, urodzonego w amerykańsko- żydowskiej rodzinie, przez lata działającego w Stanach, którego miłość do muzyki i do pięknej kobiety, sprowadziła aż do Polski.   „Grając na własną nutę” Garego Guthmana nie jest typową biografią, mam wrażenie, że autor zdecydował się przed czytelnikiem odsłonić tylko te fakty ze swojego życia, które na niego mocno wpłynęły i ukształtowały go jako kompozytora, trębacza, dyrygenta, pedagoga, czy życiowego partnera. I dobrze, bo dostajemy historię jego życia chronologiczną, ale absolutnie nieprzynudzającą mało istotnymi faktami.                Autor gawędziarskim stylem snuje opowieść zabawną, ciekawą, momentami wzruszającą, a momentami nawet i przerażającą, bo niebezpiecznych przygód w jego życiu nie brakowało. Nie będę Wam zdradza

"Incognito" Pauliny Świst

                 Raczej unikam jak ognia wszelkich erotyków współczesnych, nie bawią mnie one zbytnio, ale książki Pauliny Świst po prostu uwielbiam i sięgam po nie w ciemno od jej debiutu parę lat temu „Prokuratorem”.   Bo chociaż erotyka odgrywa w jej książkach sporą rolę, to jednak najważniejsza jest fabuła, a ta z reguły jest tak wciągająca i pogmatwana, że nie da się oderwać od lektury. Jej najnowsza powieść „Incognito” nie zawodzi. Jest wartka akcja, ciekawa fabuła, zagadka kryminalna do rozwiązania i unoszące się w powietrzu napięcie erotyczne między dwójką głównych bohaterów, a nawet i trójką, a więc idealna lektura na leżaczek, czy wieczór przy winku 😊                Artur Cienowski jest znanym prokuratorem, chociaż jego cięty język i niekonwencjonalne metody działania nie zawsze spotykają się z uznaniem przełożonych. Mężczyzna jednak jest gotowy na wiele by złapać przestępcę. Jego najlepszą przyjaciółką jest Anna Sawicka, pisząca do kobiecej gazety, ale też i wzięta dzienn