Przejdź do głównej zawartości

Rewelacyjny "Gambit królowej"

 



            Umiecie grać w szachy? Mnie zawsze ta gra fascynowała, ale też przerażała tą stroną analityczną, matematyczną, którą powinien dobry gracz posiadać, więc nie polubiliśmy się z szachownicą, ponieważ jestem urodzoną humanistką:D Nie znaczy to jednak, że tego sportu nie lubię, bo prostu go nie uprawiam😊 Za to z ogromną przyjemnością sięgnęłam po „Gambit królowej” Waltera Tevisa. Wiedziałam, że to będzie świetna lektura, bo serial na jej podstawie odniósł niebywały sukces, nie spodziewałam się jednak, że to będzie prawdziwa uczta czytelnicza. „Gambit królowej” to przede wszystkim niesamowite stadium ludzkiej psychiki i satyra społeczno- obyczajowa. Nie da się przejść obojętnie obok tej pozycji.

            Beth Harmon trafia do sierocińca w wieku ośmiu lat i dzięki starszemu woźnemu uczy się grać w szachy. Dziewczynka jest tak dobra, że zaczyna ogrywać lokalnych szachistów. Oprócz szachów jej drugą miłością stają się zielone pigułki, podawane dzieciom na uspokojenie. Kiedy Beth trafia do rodziny adopcyjnej, rozwija swój talent szachowy, wspinając się w rankingach krajowych i światowych w męskim świecie szachów, nie jest w stanie uwolnić się od swojego uzależnienia od pigułek, a z czasem zaczyna też pić duże ilości alkoholu. Czy Beth pokona swoje demony i nie ulegnie samozniszczeniu?

            Ta fenomenalna książka wciąga bez reszty. Z zapartym tchem śledzimy pojedynki szachowe młodziutkiej dziewczynki, a potem dojrzewającej kobiety i obserwujemy jej walkę z samą sobą. Ta książka to ogrom wiedzy autora, ale też niesamowita praca po stronie tłumacza i uważam, że pani Hanna Pustuła- Lewicka zrobiła genialne tłumaczenie, zwłaszcza, że sama w szachy nie gra.

„Gambit królowej” to opowieść o samotności, dorastaniu w cieniu innych i o chęci ciągłego doskonalenia się, to też historia o przyjaźni, próbach poszukiwania miłości, rywalizacji, ale i współpracy, a więc jest to po prostu książka o życiu. A ono samo w sobie przypomina szachownicę, bo przecież to od nas zależy, którym pionkiem się ruszymy, by coś zyskać albo i stracić. Pewnie wielu z was książkę już czytało, jeżeli jednak ktoś nie miał jej jeszcze w swojej ręce, to gorąco polecam!

 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Zaklęte zwierciadło" Ewy Sobieniewskiej

                 Są takie książki, po lekturze których brakuje właściwie słów, by zachęcić innych do ich czytania, a słowa „zachwycające”, „wciągające”, czy „chwytające za serce”, wydają się dość banalne. Najprościej więc będzie napisać, że mają one w sobie magię, taką niezwykłą moc oczarowywania czytelnika od pierwszych słów i sprawiają, że wciągamy się w świat wykreowany przez autora, nie mogąc się od niego oderwać, aż do ostatniej strony. I takie niewątpliwie jest „Zaklęte zwierciadło” Pani Ewy Sobieniewskiej. Wciąga od pierwszego słowa i nie pozwala czytelnikowi oderwać się od kart książki, którą czyta się z zapartym tchem.                Rok 1833, Eufrozyna Bilińska jest zakochana w młodym i przystojnym Polaku. Jej rodzice jednak nie widzą w nim kandydata na męża. Wychowani w duchu patriotycznym nie mogą zrozumieć młodego człowieka, który nie wziął udziału w powstaniu, dlatego wybierają na męża dla córki zasłużonego i majętnego   polskiego arystokratę, bohatera walczącego w obro

"Grając na własną nutę"- Gary Guthman

                   Przy akompaniamencie melodii wygrywanych przez moją starszą córkę, ćwiczącą na zajęcia do szkole muzycznej, czytałam sobie książkę niezwykłą.   Niezwykłą, bo opowiadającą historię życia człowieka nietuzinkowego, urodzonego w amerykańsko- żydowskiej rodzinie, przez lata działającego w Stanach, którego miłość do muzyki i do pięknej kobiety, sprowadziła aż do Polski.   „Grając na własną nutę” Garego Guthmana nie jest typową biografią, mam wrażenie, że autor zdecydował się przed czytelnikiem odsłonić tylko te fakty ze swojego życia, które na niego mocno wpłynęły i ukształtowały go jako kompozytora, trębacza, dyrygenta, pedagoga, czy życiowego partnera. I dobrze, bo dostajemy historię jego życia chronologiczną, ale absolutnie nieprzynudzającą mało istotnymi faktami.                Autor gawędziarskim stylem snuje opowieść zabawną, ciekawą, momentami wzruszającą, a momentami nawet i przerażającą, bo niebezpiecznych przygód w jego życiu nie brakowało. Nie będę Wam zdradza

"Incognito" Pauliny Świst

                 Raczej unikam jak ognia wszelkich erotyków współczesnych, nie bawią mnie one zbytnio, ale książki Pauliny Świst po prostu uwielbiam i sięgam po nie w ciemno od jej debiutu parę lat temu „Prokuratorem”.   Bo chociaż erotyka odgrywa w jej książkach sporą rolę, to jednak najważniejsza jest fabuła, a ta z reguły jest tak wciągająca i pogmatwana, że nie da się oderwać od lektury. Jej najnowsza powieść „Incognito” nie zawodzi. Jest wartka akcja, ciekawa fabuła, zagadka kryminalna do rozwiązania i unoszące się w powietrzu napięcie erotyczne między dwójką głównych bohaterów, a nawet i trójką, a więc idealna lektura na leżaczek, czy wieczór przy winku 😊                Artur Cienowski jest znanym prokuratorem, chociaż jego cięty język i niekonwencjonalne metody działania nie zawsze spotykają się z uznaniem przełożonych. Mężczyzna jednak jest gotowy na wiele by złapać przestępcę. Jego najlepszą przyjaciółką jest Anna Sawicka, pisząca do kobiecej gazety, ale też i wzięta dzienn