Ależ
ja mam szczęście do książek, które wpadają w moje ręce. Trafiam na same cudowne
perełki i mogę Wam je polecać z czystym sumieniem, bo wiem, że na pewno ich
lektura będzie dla Was tak cudowną czytelniczą przygodą, jak dla mnie. Chciałabym
więc zachęcić Was do lektury rewelacyjnego thrillera. „Żona lekarza” autorstwa
całkowicie mi nie znanego Daniela Hursta, przykuła mnie do fotela na długie
godziny. To książka, od której nie da się oderwać, a pisarz umiejętnie podsyca
w czytelniku ten głód przewrócenia kolejnej strony, żeby poznać dalszą część
opowieści.
Doktor
Drew Devlin namawia swoją żonę, by porzucili Manchester i zamieszkali w
Arberness, niewielkim miasteczku, gdzie każdy zna każdego. Fern kocha duże
miasto, jego gwar i hałas, ale ponieważ kocha też swojego męża, zgadza się na
wyprowadzkę. Zamieszkują w pięknej, starej posiadłości z widokiem na morze,
Drew rozpoczyna pracę jako lekarz, a Fern nawiązuje nowe znajomości. I odkrywa,
że mąż ją znowu okłamuje… Przyjazd do sennego miasteczka miał być dla nich
nowym początkiem. Tak sobie obiecywała Fern, która zdecydowała się dać mężowi szansę, pomimo tego, że odkryła
jego tajemnicę. Kobieta postanawia więc go ukarać….
„Żona
lekarza” zaskoczy Was niesamowicie. Świetna fabuła, wciągająca akcja i zwroty,
które wywracają do góry nogami całą opowieść. Uwielbiam takie thrillery, w
których do ostatniej strony nie wiadomo, gdzie tak naprawdę czai się zło i z której
strony może jeszcze zaatakować. Ogromnym
atutem jest też opowiadanie historii z perspektywy dwóch bohaterów, a na samym
końcu dołączy do nich trzeci…. Kto tak naprawdę zasłużył na karę? Przekonajcie się sami!
Komentarze
Prześlij komentarz