Przejdź do głównej zawartości

"Reguła mnicha", czyli o sposobach średniowiecznych mnichów na wyciszenie się

 



            Epoka wczesnego średniowiecza fascynuje mnie od dawna. To czas uznany za mocno zacofany w rozwoju cywilizacji, z czym absolutnie się nie zgadzam. Znajdziemy w tej epoce wiele znakomitych postaci, interesujących władców, kobiety walczące o swoje prawa, artystów próbujących zaistnieć poprzez swoje talenty i zdolności, no i ludzi, którzy starali się żyć zgodnie ze swoimi przekonaniami i wiarą. Do tych ostatnich należą między innymi mnisi i mniszki. Oczywiście, nie każda osoba trafiająca do zakonu, miała powołanie do życia w pewnym odcięciu od świata, ale były i takie osoby, które tej samotności wręcz szukały. I o ich życiu, ale też nieustannej walce z samym sobą opowiada wybitna znawczyni epoki mediewalnej, profesor Jamie Kreiner w książce Reguła Mnicha.

            Od razu ostrzegam, że książka nie jest zwykłą powieścią, nie znajdziecie w niej fikcyjnych bohaterów czy wydarzeń wymyślonych przed autorkę. To jest fascynująca opowieść o życiu ludzi wybierających życie w odosobnieniu i samotności i szukających swojej drogi do całkowitego wyciszenia się, by móc poświęcić się modlitwie i wysławianiu Boga, oparta na wiarygodnych źródłach. Same przypisy liczą sobie bowiem około osiemdziesiąt stron. Jest dużo fotografii obrazujących życie mnichów czy mniszek i dużo historii z życia tych znanych lub mniej znanych ascetów. Dowiecie się więc, jakie techniki stosowali na wyciszenie się i co ich rozpraszało, jak walczyli z pokusami świata i jak od niego uciekali. Nie ukrywam, że niektóre metody, jak np.  nie mycie się, wydają się mocno odpychające, ale fascynująca jest próba zrozumienia ich mechanizmów działania. Polecam książkę nie tylko miłośnikom historii, ale także tym, którzy lubią odkrywać meandry ludzkiej psychiki i gwarantuje, że nie będziecie się nudzić w czasie lektury.

 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Zaklęte zwierciadło" Ewy Sobieniewskiej

                 Są takie książki, po lekturze których brakuje właściwie słów, by zachęcić innych do ich czytania, a słowa „zachwycające”, „wciągające”, czy „chwytające za serce”, wydają się dość banalne. Najprościej więc będzie napisać, że mają one w sobie magię, taką niezwykłą moc oczarowywania czytelnika od pierwszych słów i sprawiają, że wciągamy się w świat wykreowany przez autora, nie mogąc się od niego oderwać, aż do ostatniej strony. I takie niewątpliwie jest „Zaklęte zwierciadło” Pani Ewy Sobieniewskiej. Wciąga od pierwszego słowa i nie pozwala czytelnikowi oderwać się od kart książki, którą czyta się z zapartym tchem.                Rok 1833, Eufrozyna Bilińska jest zakochana w młodym i przystojnym Polaku. Jej rodzice jednak nie widzą w nim kandydata na męża. Wychowani w duchu patriotycznym nie mogą zrozumieć młodego człowieka, który nie wziął udziału w powstaniu, dlatego wybierają na męża dla córki zasłużonego i majętnego   polskiego arystokratę, bohatera walczącego w obro

"Grając na własną nutę"- Gary Guthman

                   Przy akompaniamencie melodii wygrywanych przez moją starszą córkę, ćwiczącą na zajęcia do szkole muzycznej, czytałam sobie książkę niezwykłą.   Niezwykłą, bo opowiadającą historię życia człowieka nietuzinkowego, urodzonego w amerykańsko- żydowskiej rodzinie, przez lata działającego w Stanach, którego miłość do muzyki i do pięknej kobiety, sprowadziła aż do Polski.   „Grając na własną nutę” Garego Guthmana nie jest typową biografią, mam wrażenie, że autor zdecydował się przed czytelnikiem odsłonić tylko te fakty ze swojego życia, które na niego mocno wpłynęły i ukształtowały go jako kompozytora, trębacza, dyrygenta, pedagoga, czy życiowego partnera. I dobrze, bo dostajemy historię jego życia chronologiczną, ale absolutnie nieprzynudzającą mało istotnymi faktami.                Autor gawędziarskim stylem snuje opowieść zabawną, ciekawą, momentami wzruszającą, a momentami nawet i przerażającą, bo niebezpiecznych przygód w jego życiu nie brakowało. Nie będę Wam zdradza

"Incognito" Pauliny Świst

                 Raczej unikam jak ognia wszelkich erotyków współczesnych, nie bawią mnie one zbytnio, ale książki Pauliny Świst po prostu uwielbiam i sięgam po nie w ciemno od jej debiutu parę lat temu „Prokuratorem”.   Bo chociaż erotyka odgrywa w jej książkach sporą rolę, to jednak najważniejsza jest fabuła, a ta z reguły jest tak wciągająca i pogmatwana, że nie da się oderwać od lektury. Jej najnowsza powieść „Incognito” nie zawodzi. Jest wartka akcja, ciekawa fabuła, zagadka kryminalna do rozwiązania i unoszące się w powietrzu napięcie erotyczne między dwójką głównych bohaterów, a nawet i trójką, a więc idealna lektura na leżaczek, czy wieczór przy winku 😊                Artur Cienowski jest znanym prokuratorem, chociaż jego cięty język i niekonwencjonalne metody działania nie zawsze spotykają się z uznaniem przełożonych. Mężczyzna jednak jest gotowy na wiele by złapać przestępcę. Jego najlepszą przyjaciółką jest Anna Sawicka, pisząca do kobiecej gazety, ale też i wzięta dzienn