Przejdź do głównej zawartości

"Służące od wszystkiego"- genialna opowieść o naszych prabapkach

 



         Po lekturze „Chłopek” Pani Joanny Kuciel- Frydryszak, wiedziałam, że muszę przeczytać jej kolejną książkę „Służące do wszystkiego” i jestem zachwycona tą lekturą. Pani Joanna wykonała niesamowitą pracę, przypominając życie tych wszystkich kobiet, które często nie miały imion, wykonując wszelakie obowiązki, jakie im zlecano. Nazywane służącymi od wszystkiego, były często traktowane jak niewolnice.

            Kasie, Marysie i Franie przybywały do wielkich miast w pierwszej połowie XX wieku w poszukiwaniu swojego szczęścia, licząc na zmianę swojego życia. Te wiejskie dziewczyny, nie miały pojęcia, jak wygląda życie w mieście i dawały się łatwo oszukać i wykorzystywać.  Niektóre zaczynały służbę już w wieku trzynastu lat. Wyzyskiwane, zmuszane do pracy od świtu do nocy, bez prawa do wolnego, gotowały, sprzątały, cerowały ubrania, nosiły ciężkie przedmioty, były niańkami i powiernicami. Często bez własnego kąta, pokoju, zajmowały służbówki, bez okien, zatęchłe i ciasne, gdzie spały z innymi służącymi. Historycy zawsze opowiadają nam o wybitnych osobowościach, wydarzeniach, które zaważyły na losach świata, zapraszają nas do pałaców, czy dworów, a nawet mieszczańskich kamienic, pomijając jednak zawsze te malutkie przybudówki, czy poddasza zwane służbówkami i zapominając o ich mieszkańcach. A te kobiety też marzyły o szczęśliwym życiu, dobrej pani i miejscu dla siebie na starość. Niektóre chciały kochać i być kochane, inne zaś pragnęły walczyć o swoje prawa i dawały się wciągnąć w szeregi organizacji komunistycznych, głoszących prawo do równości. Organizowano dla nich szkoły kształcące do służby, wydawano gazetki pouczające, jak mają się zachowywać, a księża w kościołach przekonywali je do bycia posłusznymi i wdzięcznymi za swój los biedaka, dlatego tak ciężko im było walczyć o swoje prawa. Nie chciały przeciwstawiać się duchowieństwu nawołującemu do pogodzenia się z trudnym życiem.

    „Służące od wszystkiego” to niezwykła opowieść o naszych przodkiniach, wykorzystywanych przez państwo, uległych i akceptujących swój los, ale też oddających nieślubne dzieci na wychowanie do innych, czy popełniających zbrodnie, o które ciężko je było posądzić. To historia kobiet, które z poświęceniem ratowały życie swoich państwa albo bez wahania skazywały ich na śmierć.  To przykłady na nierówność społeczną, przepaści nie do pokonania, która dzieliła bogatych i biednych, dwóch światów, które funkcjonowały obok siebie, przenikając się wzajemnie, a każde przekroczenie ich granic groziło społecznym wykluczeniem. Lektura niezwykła, otwierająca oczy, tak ważna i tak  potrzebna! Polecam każdemu z całego serca. No a jeżeli jeszcze nie znacie „Chłopek” to koniecznie sięgnijcie po obie książki autorki.

 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Zaklęte zwierciadło" Ewy Sobieniewskiej

                 Są takie książki, po lekturze których brakuje właściwie słów, by zachęcić innych do ich czytania, a słowa „zachwycające”, „wciągające”, czy „chwytające za serce”, wydają się dość banalne. Najprościej więc będzie napisać, że mają one w sobie magię, taką niezwykłą moc oczarowywania czytelnika od pierwszych słów i sprawiają, że wciągamy się w świat wykreowany przez autora, nie mogąc się od niego oderwać, aż do ostatniej strony. I takie niewątpliwie jest „Zaklęte zwierciadło” Pani Ewy Sobieniewskiej. Wciąga od pierwszego słowa i nie pozwala czytelnikowi oderwać się od kart książki, którą czyta się z zapartym tchem.                Rok 1833, Eufrozyna Bilińska jest zakochana w młodym i przystojnym Polaku. Jej rodzice jednak nie widzą w nim kandydata na męża. Wychowani w duchu patriotycznym nie mogą zrozumieć młodego człowieka, który nie wziął udziału w powstaniu, dlatego wybierają na męża dla córki zasłużonego i majętnego   polskiego arystokratę, bohatera walczącego w obro

"Grając na własną nutę"- Gary Guthman

                   Przy akompaniamencie melodii wygrywanych przez moją starszą córkę, ćwiczącą na zajęcia do szkole muzycznej, czytałam sobie książkę niezwykłą.   Niezwykłą, bo opowiadającą historię życia człowieka nietuzinkowego, urodzonego w amerykańsko- żydowskiej rodzinie, przez lata działającego w Stanach, którego miłość do muzyki i do pięknej kobiety, sprowadziła aż do Polski.   „Grając na własną nutę” Garego Guthmana nie jest typową biografią, mam wrażenie, że autor zdecydował się przed czytelnikiem odsłonić tylko te fakty ze swojego życia, które na niego mocno wpłynęły i ukształtowały go jako kompozytora, trębacza, dyrygenta, pedagoga, czy życiowego partnera. I dobrze, bo dostajemy historię jego życia chronologiczną, ale absolutnie nieprzynudzającą mało istotnymi faktami.                Autor gawędziarskim stylem snuje opowieść zabawną, ciekawą, momentami wzruszającą, a momentami nawet i przerażającą, bo niebezpiecznych przygód w jego życiu nie brakowało. Nie będę Wam zdradza

"Incognito" Pauliny Świst

                 Raczej unikam jak ognia wszelkich erotyków współczesnych, nie bawią mnie one zbytnio, ale książki Pauliny Świst po prostu uwielbiam i sięgam po nie w ciemno od jej debiutu parę lat temu „Prokuratorem”.   Bo chociaż erotyka odgrywa w jej książkach sporą rolę, to jednak najważniejsza jest fabuła, a ta z reguły jest tak wciągająca i pogmatwana, że nie da się oderwać od lektury. Jej najnowsza powieść „Incognito” nie zawodzi. Jest wartka akcja, ciekawa fabuła, zagadka kryminalna do rozwiązania i unoszące się w powietrzu napięcie erotyczne między dwójką głównych bohaterów, a nawet i trójką, a więc idealna lektura na leżaczek, czy wieczór przy winku 😊                Artur Cienowski jest znanym prokuratorem, chociaż jego cięty język i niekonwencjonalne metody działania nie zawsze spotykają się z uznaniem przełożonych. Mężczyzna jednak jest gotowy na wiele by złapać przestępcę. Jego najlepszą przyjaciółką jest Anna Sawicka, pisząca do kobiecej gazety, ale też i wzięta dzienn