Lubicie sięgać po kryminały? Ja muszę przyznać dość
rzadko je ostatnio wybieram, ale mam swoich ulubionych autorów, dla których
książek zawsze znajdę czas. Do nich niewątpliwie należy pani Hanna Greń. Z
przyjemnością więc sięgnęłam po „Mam chusteczkę haftowaną”, zanurzając się w opowieść
o poplątanych relacjach ludzkich, poszukiwaniu swojej drogi do szczęścia i
oczywiście o zbrodni.
Policjant Aleks Natkański zostaje wezwany do zabójstwa
młodego mężczyzny. Poza otrzymaną pocztą haftowaną chusteczką, nie natrafia na
żaden ślad mordercy. W czasie jednego z przyjęć, na którym towarzyszy
dziewczynie kolegi, poznaje Elizę, córkę niedawno zmarłego właściciela firmy i
ratuje ją z opresji w czasie jej kłótni z byłym narzeczonym. Kobieta jest w
trakcie porządkowania spraw po swoich zmarłych rodzicach i ma przeczucie, że
coś przed nią ukrywali. Policjant proponuje jej pomóc. I zaczyna się
zastanawiać, czy rodzice Elizy mają coś wspólnego z poszukiwanym zabójcą…
„Mam chusteczkę haftowaną” to nie jest prosty kryminał.
Trzeba się mocno skupić, żeby nie pogubić się w świecie wykreowanym przez
autorkę i nadążać za pojawiającymi się wątkami. Ale ja to akurat lubię. Na duży
plus zasługuje pokazanie pracy policji od środka, dawnych układów i układzików
królujących w tym świecie i wątki poboczne, które finalnie łączą się w jedną
całość. Ta książka to intrygująca historia, w której teraźniejszość przeplata
się z przeszłością, napisana wciągającym językiem, a do tego to taki melanż
obyczajówki z kryminałem, więc każdy znajdzie w niej coś dla siebie😊
Komentarze
Prześlij komentarz